Rzym. Setki tysięcy internautów na całym świecie wysłuchały rozpowszechnionego we Włoszech nagrania rozmowy dyżurnego kapitanatu portu w Livorno w Toskanii Gregorio De Falco z kapitanem statku "Costa Concordia" Francesco Schettino kilkadziesiąt minut po katastrofie wycieczkowca. De Palco - nie przebierając w słowach - kazał kapitanowi wrócić na tonący statek.
Na każdego Schettino przypada De Falco
Nagranie bijące rekordy popularności jest dowodem kłamstw kapitana, który porzucił przewrócony statek oraz tego, że w ogóle nie koordynował ewakuacji i nie wiedział, co dzieje się wśród spanikowanych i przerażonych ludzi. "Niech pan wraca na pokład" - krzyczał dyżurny z portu w Livorno Gregorio De Falco, w ostrych słowach udzielając reprymendy Schettino. Wydał mu polecenie powrotu na pokład i został wręcz okrzyknięty idolem. Powstają kolejne dedykowane mu strony. Wśród włoskich internautów krążą petycje do premiera Mario Montiego o odznaczenie kapitana De Falco. Inni twierdzą: "Jakie to szczęście, że na każdego Schettino przypada we Włoszech także De Falco".
Tchórz i dezerter
Jest także drugie społeczne zjawisko - kapitan przewróconego statku stał się prawdziwym pośmiewiskiem, a jego nazwisko trafiło do codziennego języka jako synonim tchórza i dezertera. Prokurator prowadzący śledztwo w sprawie katastrofy statku protestuje przeciw umieszczeniu kapitana Schettino w areszcie domowym.
- Kapitan to nikczemnik i może uciec. Mamy powody, by sądzić, że może próbować wykręcić się od odpowiedzialności. Zarzucone mu przestępstwa są bardzo ciężkie, a biorąc pod uwagę jego osobowość, myślę, że nie będzie siedział w domu i czekał aż przyjdziemy po niego za kilka lat, by odbył karę 15 lat więzienia - ostrzegł prokurator. W ten sposób prokurator odniósł się do kary, jaka grozi kapitanowi w przypadku udowodnienia mu nieumyślnego spowodowania śmierci, wywołania katastrofy morskiej i porzucenia statku.