Żadna z polskich firm chemicznych nie złożyła wniosku o zdolności regazyfikacyjne w budowanym w Świnoujściu terminalu LNG. Nie oznacza to jednak braku zainteresowania pozyskaniem skroplonego gazu.
- Branża chemiczna jest zainteresowana dywersyfikacją źródeł gazu, ale musi się to opłacać. Obecnie wciąż wiadomo zbyt mało - tłumaczy wstrzemięźliwość firm chemicznych Jerzy Majchrzak, dyrektor Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego.
Według naszych informacji najważniejszym czynnikiem, który odpowiada za brak wniosków jest mała znajomość rynku LNG przez firmy chemiczne. - Na razie musimy wiedzieć jak na tym rynku się poruszać. Obecnie wejście na niego byłoby zbyt ryzykowne - przyznaje wiceprezes jednej z naszych firm chemicznych,
Ze względu na zaszłości historyczne nasze branża chemiczna kupowała gaz za pośrednictwem PGNiG. Taki układ miał tę zaletę, że surowiec był dostarczany pod bramę zakładów.
Wykupienie zdolności regazyfikacyjnych oznaczałoby konieczność podpisania kontraktów, czarteru metanowców. To ogromne wyzwanie handlowe i logistyczne, na które firmy chemiczne nie są chyba jeszcze gotowe.
Czy to oznacza, że chemia gazu ze Świnoujścia nie kupi? Nie koniecznie. Prawdopodobny jest scenariusz, że część gazu LNG jaki zakupił PGNiG zostanie odsprzedany branży chemicznej.
Gazowy potentat zarezerwował bowiem, aż 65 proc. mocy regazyfikacyjnych Świnoujścia - około 3 mld m3. Do pierwszej komercyjnej dostawy zostało jeszcze 2,5 roku. Czasu wiec do podpisanie umów pomiędzy PGNiG i chemikami jest wiec bardzo dużo.
Terminal LNG w Świnoujściu to kluczowa inwestycja infrastrukturalna w kraju. Począwszy od połowy 2014 roku Polska drogą morska będzie mogła odbierać do 5 mld m3 surowca.