Szóstą ofiarę śmiertelną wypadku na włoskim wycieczkowcu "Costa Concordia" znaleźli ratownicy wczoraj rano. Ciało pasażera w kamizelce ratunkowej znaleziono w zatopionej części statku.
Po piątkowym wypadku nadal co najmniej 16 osób jest zaginionych. "Costa Concordia" przewrócił się u wybrzeży Toskanii po uderzeniu o skały. Od niedzielnego południa ratownicy poszukujący zaginionych nie usłyszeli żadnego dźwięku sygnalizującego obecność żywych ludzi. Łącznie na pokładzie olbrzymiego statku wycieczkowego były 4232 osoby z 62 krajów. Wszyscy Polacy są cali i zdrowi.
- Do minimum spadły szansę znalezienia żywych ludzi we wraku - oświadczył wczoraj burmistrz wyspy Giglio Sergio Ortelli.
Na dziś zapowiedziano przesłuchanie kapitana Francesco Schettino, który trafił do aresztu po opuszczeniu statku w trakcie ewakuacji. Media podają, że specjalnie podpłynął on do wyspy Giglio, by zrobić przyjemność szefowi pokładowej restauracji, który z niej pochodzi. Okazuje się, że zwyczajem załóg wycieczkowców było zbliżanie się do wyspy, tak jak to czynił "wilk morski" - emerytowany kapitan wielkich statków, uważany za legendę w tamtych stronach.