Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

"Na "Inowrocławiu" spotkały mnie wszystkie "plagi" świata - od poparzonego dziecka do największego sztormu na Bałtyku"

Morza i Oceany, 2010-03-12

Morza i Oceany rozmawiają z kpt. żeglugi wielkiej Waldemarem Frankiewiczem z promu "Galileusz", który należy do EuroAfrica - Linie Żeglugowe. - Kiedy rozpoczęła się Pana kariera kapitańska i oczywiście, na jakiej jednostce? - 08.04.1999 po raz pierwszy dostałem statek jako kapitan. Był to Inowrocław i pływał na linii: Gdynia - Helsinki - Kotka - Gdynia - Szczecin - Gdynia. Jest to jedyny statek, na którym przeszedłem wszystkie szczeble kariery, od 3 oficera do kapitana. Nie ma zbiornika ani innego miejsca na tym statku, w którym bym nie był(byłem na kilku remontach stoczniowych tym statkiem). Kiedy zostałem kapitanem po pierwsze byłem bardzo szczęśliwy bo spełniło sie moje marzenie-zostałem kapitanem przed czterdziestka ,ale zaraz potem poczułem ogromna odpowiedzialność. Zdałem sobie sprawę, że juz nie mam nikogo z ludzi nade mną kogo mógłbym sie poradzić w trudnych sytuacjach. Poczułem ciężar tych laurów na czapce kapitańskiej, ale czułem sie pewnie, bo miałem to szczęście, że bardzo dobrze znałem statek Inowrocław i miałem dobrych nauczycieli. Ale w czasie mojej 1,5 rocznej pracy jako kpt. na Inowrocławiu spotkały mnie wszystkie "plagi" świata, od akcji z helikopterem- ratowanie poparzonego rocznego dziecka przez pożar, największy w historii ostatnich 50 lat sztorm na Bałtyku, liczne awarie urządzeń dryfowanie z lodem w Finlandii i na koniec akcja ratownicza w Helsinkach. Każda z tych historii to osobny temat na długie opowiadanie. Ale Inowrocław nauczył mnie przede wszystkim pokory wobec żywiołu, ale i pewności siebie, bo z każdej ekstremalnej sytuacji wyszedłem obronna ręką i poznałem siebie w czasie maksymalnego napięcia. Wtedy otwierają mi się wszystkie szare komórki, nie wiem co to panika i umiem odpowiednio kierować ludźmi. Na Inowrocławiu nauczyłem sie manewrować statkiem, co przydało sie potem w mojej karierze. Podsumowując bardzo dobrze wspominam początek kapitaństwa i zawsze z wielkim sentymentem patrzeć na Inowrocław jak Go widzę, spotykając gdzieś tam na morzach i oceanach. - Które lata utkwiły Panu kapitanowi najbardziej w pamięci ? - Najbardziej utkwiły mi w pamięci i jak do tej pory są to moje najlepsze lata w mojej całej zawodowej karierze-to Galileusz. Lata luty 2006-do tej pory. Miałem to szczęście i zaszczyt, że Armator powierzył mi zadanie przejęcia od Włochów, przeflagowania, przebudowy i wprowadzenia do eksploatacji Tego przepięknego Promu. Niewielu kapitanów na świecie miało takie szczęście. Pamiętam jak pierwszy raz w Genui zobaczyłem ten statek ,jeszcze w barwach włoskich - pomyślałem - Boże, ale ona jest piękna. To była miłość od pierwszego wejrzenia i trwa nadal. Samo przejęcie i przeflagowanie to po kilkanaście godzin na dobę ciężkiej pracy weryfikacja dokumentacji, przepisy Cypryjskie itd. no i przebudowa Armator moi Ludzie i ja robiliśmy to eksperymentalnie byliśmy jedynymi odpowiedzialnymi za porażkę, albo za sukces. Wszystkie dokumenty podręczniki itp. przygotowywaliśmy sami lub sami je sprawdzaliśmy. Efekt finalny miał Pan okazje widzieć, mam nadzieję. Na marginesie powiem Panu, że dla mnie jako kapitana, największym sukcesem było jak na koniec pierwszej inspekcji PSC Szwed, szef inspekcji bił brawo, a zawsze słynął z wielkiej surowości. No i wprowadzanie do eksploatacji. Jesteś tylko ty i statek. Nikt ci nie powie, jak on sie zachowuje w różnych warunkach. To jest operacja na żywym organizmie. Ja włożyłem w Galileusza całe swoje serce, wiedzę i doświadczenie Ona to oddaję. Galileusz ma duszę i jest dla mnie najpiękniejszy na świecie. - Ma Pan jeszcze jakieś marzenia ? - Chciałbym jeszcze, mam taką nadzieję, żeby z tym Armatorem pobudować zupełnie nowy prom, a na koniec kariery dowodzić dużym statkiem pasażerskim w podróży dookoła świata. Dziękuję za rozmowę
 
Bogdan Tychowski
Morza i Oceany
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl