U wybrzeży Brazylii, ok. 300 mil morskich od brzegu, zatonął w czwartek najprawdopodobniej w godzinach wieczornych
żaglowiec "Concordia" należący do kanadyjskiej szkoły pod żaglami. Żaglowiec z 64 osobami na pokładzie wywrócił się do góry dnem i zatonął.
Wszystkich, w tym studentów i załogę stałą, w której
było dwóch Polaków - mechaników, zdołano uratować. Przyczyną katastrofy - jak podają internetowe portale - był silny wiatr i wzburzone morze. Żaglowiec wypłynął z Brazylii i kierował się do Montevideo w
Urugwaju. Miał tam dotrzeć 25 lutego.
Na podstawie zebranych informacji można przypuszczać, że katastrofa "Concordii" przebiegała w kilku fazach. Najpierw żaglowiec atakowany wielkimi falami i
sztormowym wiatrem doznał bardzo silnego przechyłu, a maszty dotknęły powierzchni wody. Nie wiadomo, czy jeszcze się wyprostował, czy pozostał w tej pozycji i zaczął nabierać wody. Prawdopodobnie załoga
miała wówczas kilka do kilkunastu minut, aby zrzucić na wodę ratunkowe tratwy i do nich się dostać. Uruchomiono także radiopławę ratunkową EPIRB do wzywania pomocy. W czwartek ok. godz. 20 czasu
miejscowego (w Polsce po północy w piątek) samolot brazylijskich sił powietrznych poinformował o dostrzeżeniu szalupy i czterech tratw ratunkowych z rozbitkami. Niedługo potem brazylijska marynarka
wysłała na ratunek załodze fregatę "Constituicao" z samolotem patrolowym Hercules C-130 na pokładzie. Nad ranem czasu miejscowego, po 18 godz. dryfowania w tratwach, wszyscy rozbitkowie zostali
podjęci. Informację o uratowaniu wszystkich 64 rozbitków potwierdził w rozmowie z "Newsweekiem" rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. - Rozmawiałem z ambasadorem, który mnie zapewnił, że nikomu nic się nie
stało - dodał.
Warto w tym miejscu przypomnieć, że "Concordię" wiążą ze Szczecinem bardzo silne więzy. Żaglowiec zbudowała w latach 1991-92 prywatna firma w Szczecinie wg projektu nieżyjącego już
inż. Ryszarda Langera. W stałej załodze pływało wielu polskich żeglarzy, a do 2009 r. jej kapitanem był żeglarz z Trzebieży Andrzej Straburzyński, wychowanek trzebieskiej szkoły żeglarskiej, a następnie
dowódca polskich i zagranicznych żaglowców. Niestety, jesienią ubiegłego roku mimo młodego wieku Andrzej odszedł na wieczną wachtę. Za życia wielokrotnie spotykał się ze szczecińską młodzieżą m.in. ze
Szkoły Społecznej im. Noblistów Polskich w Dąbiu. Uczniowie tej szkoły brali udział w 2007 r. w rejsie "Concordią" z Trójmiasta do Szczecina na wielki zlot żaglowców.