Czy Świnoujście zostanie w przyszłym roku odcięte od Polski? Brakuje pieniędzy na promy. W magistracie podają, że
ma być opracowany plan oszczędnościowy, który problem rozwiąże.
Andrzej Jercha, przewodniczący NSZZ "Solidarność 80" podaje, że w planach było zwolnienie w przyszłym roku 50 proc. załogi
Żeglugi Świnoujskiej. Związkowiec nie chciał na to pozwolić.
- Podczas ostatniej sesji Rady Miasta chciałem wypowiedzieć się na ten temat, ale nie dopuszczono mnie do głosu. Sprawę chciałem
przedyskutować więc z radnymi na komisji budżetowej, ale podali mi złą godzinę i przyszedłem, gdy już komisja się skończyła - mówi A. Jercha.
Zdaniem A. Jerchy pracę straciliby członkowie załogi
"Bielików" i "Karsiborów" oraz cumownicy. Rozwiązanie takie miał zasugerować Leszkowi Paprzyckiemu, dyrektorowi Żeglugi Świnoujskiej prezydent miasta Janusz Żmurkiewicz. W budżecie miasta zabrakło
ok. 900 tysięcy na remonty "Bielików". Dodajmy, że do miejskiej kasy nie wpłynęło tyle pieniędzy ze sprzedaży nieruchomości, ile spodziewano się konstruując budżet. W przyszłym roku z kolei żegluga
potrzebowałaby ok. 27 milionów złotych na przeprawę, a z budżetu państwa dostaje 22 miliony. Robert Karelus, rzecznik prasowy prezydenta zapewnia, że choć żegluga musi szukać oszczędności, to nie było
żadnych planów redukcji załogi. W oświadczeniu L. Paprzyckiego czytamy m.in.: "kategorycznie zaprzeczam jakobym otrzymał polecenie od prezydenta dotyczące redukcji załogi w 2010 roku o 50 procent."
Dyrektor żeglugi podaje także, że nie wystąpił do dyrektora Urzędu Morskiego z wnioskiem o redukcję załóg. Bez względu na to, czy taki pomysł był pomysłem redukcji, czy nie - nadal pozostaje problem braku
pieniędzy.
- 22 miliony złotych na przeprawę to zdecydowanie za mało. We wcześniejszych latach dopłacaliśmy do promów średnio ok. 2 miliony rocznie. Staramy się cały czas szukać rozwiązań, np.
poprzez szukanie środków zewnętrznych. Dyrektor żeglugi ma opracować program oszczędnościowy, który pomoże w rozwiązaniu problemu - mówi R. Karelus.