Agencja Rozwoju Przemysłu zgodziła się w czwartek na utworzenie na terenie Szczecina specjalnej strefy ekonomicznej
- najpierw poza stocznią, a następnie na niezagospodarowanej części zakładu. Wiele zależeć będzie też od wyników piątkowych przetargów na stoczniowy majątek.
Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie,
decyzja o utworzeniu strefy w Szczecinie zapadła w Warszawie podczas środowego spotkania z udziałem Michała Boniego, ministra w Kancelarii Premiera, kierownictwa ARP i posła Longina Komołowskiego. Wczoraj
oficjalne pismo podpisane przez osoby z zarządu ARP dotarło do szczecińskiego Urzędu Miasta. Wynika z niego, że agencja chce utworzyć w Szczecinie podstrefę SSE Euro-Park Mielec. Jest to najstarsza w
Polsce tego typu strefa, która istnieje od 1995 r. ARP uznała, że z 4 zaproponowanych przez miasto w "Programie dla Szczecina" lokalizacji można do niej włączyć dwa tereny na prawobrzeżu o łącznej
powierzchni przeszło 86 ha, których właścicielem jest Szczecin. Pismo mówi, że grunty w stoczni mogą wejść do strefy, jeżeli ich właścicielem zostanie zarządzająca nią ARP lub pojawi się inwestor, który
zrealizuje tam nowy projekt inwestycyjny. W komunikacie w tej sprawie prezydent Szczecina Piotr Krzystek twierdzi, że jest to pierwszy efekt zaproponowanego przez niego ponadpartyjnego poparcia
"Programu dla Szczecina".
Żeby podstrefa powstała, potrzebna jest teraz uchwała Rady Miasta dająca zgodę na włączenie wskazanych terenów do Euro-Parku Mielec .
- Teraz naszym
najpilniejszym zadaniem jest przygotowanie uchwały - oceniał Piotr Landowski z Biura Prasowego UM. - Prezydent rozmawiał z przewodniczącym Rady Miasta i wystąpi o to, aby taka sesja została zwołana w
najbliższym możliwym terminie, być może już w poniedziałek.
Zdaniem Krzysztofa Fidury, szefa stoczniowej "S" w Szczecinie, utworzenie strefy nie jest jeszcze rozwiązaniem problemu. - Sama
strefa niczego nie załatwi, jeżeli nie pojawią się w niej pracodawcy zatrudniający byłych stoczniowców. To rozwiązanie na przyszłość, a my już w grudniu mamy problem tysięcy stoczniowców, którym kończą
się świadczenia. Potrzebne jest teraz szybkie interwencyjne działanie, żeby wesprzeć ludzi mających największe problemy - uważa związkowiec.
W najbliższych dniach związki zawodowe mają rozmawiać z
przewodniczącym PE Jerzym Buzkiem na temat możliwości wykorzystania w tym celu unijnych funduszy.
W piątek rozstrzygnięte miały zostać przetargi na majątek stoczniowy w Szczecinie. Z kwoty i liczby
wpłaconych wadiów wynika, że 3 startujących w nich inwestorów nie jest zainteresowanych główni częściami produkcyjnego majątku stoczni, jak pochylnie czy prefabrykacja. Nabywcę mogą znaleźć prawdopodobnie
tylko nieruchomości na obrzeżach zakładu.
- Jeśli zostaną zagospodarowane, to też mogą stać się zaczątkiem miejsc pracy w stoczni - ocenia Krzysztof Fidura.
W czwartek okazało się, że w
zakończonych przetargach na majątek Stoczni Gdynia trzy jego części (rejon wyposażenia statków oraz dwa rejony prefabrykacji) zostały kupione przez Stocznię Nauta, która zapłaciła za nie 57 mln zł. Rejon
montażu statków za 33 mln zł kupił warszawski Energomontaż. Dwie inne firmy, które wpłaciły wadia, nie przystąpiły do przetargów. Siedem pozostałych zespołów stoczniowych nieruchomości i tyle samo
projektów, które nie znalazły nabywców w przetargach, do końca roku ma zostać wystawione na sprzedaż na aukcji.