Senator Krzysztof Zaremba po raz kolejny wrócił wczoraj do pomysłu przejęcia Stoczni Szczecińskiej przez PŻM, który
miałby tu budować statki zamiast w Chinach. Tym razem wspierał go Paweł Brzezicki, były szef szczecińskiego armatora i Agencji Rozwoju Przemysłu.
O pomyśle przejęcia stoczni przez Polską Żeglugę Morską
senator Zaremba mówił już na poprzedniej konferencji. Wczoraj jego argumenty wzmacniał Paweł Brzezicki, były dyrektor naczelny PŻM i prezes ARR Jego zdaniem, armatorowi opłacałoby się zerwać warte ponad
miliard dolarów kontrakty na budowę statków w chińskich stoczniach, gdyż były one zawierane w okresie hossy na rynku okrętowym.
- W tej chwili złożenie zamówienia jest dużo tańsze. Przeniesienie
zamówień do polskich stoczni, w tym Stoczni Szczecińskiej, spowodowałoby próbę ich restytucji. Do 2002 r. stocznia ta budowała porządne masowce. .Chciałbym się dowiedzieć, dlaczego PŻM nie pytała polskich
stoczni o możliwość budowy w nich masowców? - mówił Brzezicki.
Szefostwo szczecińskiego armatora twierdzi jednak, że przed zamówieniem statków z takim pytaniem zwracało się do polskich stoczni, ale z
ich strony nie było zainteresowania budową masowców.
- Zrywanie kontraktów w momencie, gdy budowa większości statków już jest zaawansowana technologicznie, są pocięte blachy itd., to kosmiczny pomysł -
twierdzi Paweł Szynkaruk, dyrektor naczelny PŻM. - Rozumiem, że w takiej sytuacji pan Brzezicki pokryje nam koszty utraconych zaliczek wpłaconych na rzecz stoczni. Jeżeli byłoby to takie opłacalne, to
dlaczego nie ustawia się kolejka armatorów, którzy zamówili statki w Chinach, Japonii i Korei Południowej, żeby kupić Stocznię Szczecińską i budować tu statki? Stocznie do wzięcia są też w Niemczech, więc
czemu nie kupuje ich żaden armator? Po prostu to się nie opłaca, a poza tym armator nie zna się na budowie statków.