Dziś w Warszawie odbędzie się drugie samorządowo-rządowe spotkanie w sprawie przeciwdziałania skutkom likwidacji
stoczni. Prezydent Szczecina ma zabiegać o wsparcie w tworzeniu specjalnej strefy ekonomicznej i infrastruktury gospodarczej niezbędnej do rozwoju miasta oraz o zabezpieczenia dla pozbawionych pracy
stoczniowców.
Pierwsze spotkanie, którego gospodarzem był Michał Boni - minister w Kancelarii Premiera, odbyło się przed tygodniem. Jego głównym efektem było powołanie samorządowo-rządowego zespołu
roboczego, który ma wypracować koncepcje działań na wypadek, gdyby fiaskiem zakończył się trwający właśnie przetarg na majątek stoczniowy.
Pomysły Szczecina w tym zakresie prezydent Piotr Krzystek
przedstawił podczas poświęconej stoczni piątkowej sesji Rady Miasta. Zakładają one utworzenie na terenie zakładu, lub w jednej z trzech innych lokalizacji, specjalnej strefy ekonomicznej, która ma
przyciągnąć inwestorów tworzących nowe miejsca pracy. Miasto twierdzi, że jest zainteresowane zakupem kompleksu kilku nieruchomości stoczniowych, na których mogłaby powstać strefa. Prezydent mówił też o
potrzebie przygotowania przez rząd specjalnego programu wsparcia dla stoczni i Szczecina. Po jego poniedziałkowych rozmowach z szefami klubów radnych ustalone zostało, że oczekiwane wsparcie dotyczyć ma
utworzenia specjalnej strefy ekonomicznej, pomocy w tworzeniu infrastruktury niezbędnej do rozwoju gospodarczego Szczecina, stworzenia osłon socjalnych dla najbardziej potrzebujących stoczniowców, którzy
nie mogą znaleźć zatrudnienia, oraz aktywnego działania na rzecz tworzenia nowych miejsc pracy. Takie stanowisko ma zostać przedstawione przez prezydenta podczas dzisiejszego spotkania w Warszawie, w
którym będą brali też udział wojewoda i wicemarszałek województwa zachodniopomorskiego.
Z postulatów dotyczących wsparcia dla stoczniowców zadowolone są związki zawodowe.
- Myślę, że
włodarze miasta i regionu zdali sobie sprawę, że za chwilę będą mieli tutaj poważny problem - uważa Krzysztof Fidura, przewodniczący stoczniowej "Solidarności". - Ostatnie świadczenia z programu
zwolnień monitorowanych kończą się w listopadzie, a my nie mamy prawa do zasiłku. Produkcji na majątku stoczniowym się nie uruchamia, a ofert pracy poza stocznią tak naprawdę nie ma. Jeśli nic się nie
zrobi, to ten problem zostanie w regionie. Liczymy na to, że wkrótce dojdzie też do spotkania ze związkami zawodowymi, na którym zostaniemy poinformowani o tym, co planują zrobić w sprawie
stoczni.