Przez dwa lata prezydent Szczecina próbował przejąć spółkę Port Rybacki "Gryf". Teraz, gdy firma ma być wystawiona na
sprzedaż, twierdzi, że miasto nie ma dość pieniędzy i możliwości prawnych, by taką inwestycję przeprowadzić. Liczy jednak na rozsądek przyszłych inwestorów.
- Nie możemy wchodzić w zakup udziałów
spółki Port Rybacki "Gryf" - przekonuje Piotr Krzystek, prezydent Szczecina. - Prawo nam nie pozwala.
Dalsze losy Portu Rybackiego są kluczowe dla przyszłości rewitalizacji całej Łasztowni.
Jedyna część dawnego "Gryfa", która przetrwała zmiany własnościowe w polskim rybactwie dalekomorskim, ma na wyspie ogromne tereny. Część wykorzystuje na własne potrzeby - jest tam chłodnia, ma stanąć
nowa. Resztę, w tym zabudowania historycznej rzeźni, podnajmuje. W tym miejscu, według planów prezydenta Krzystka, potwierdzonych właśnie uchwalonym planem zagospodarowania przestrzennego, ma być nowe
centrum miejskie. Obok budynków biurowych i handlowych staną także obiekty użyteczności publicznej. Kiedy? To zależy m.in. od nowych właścicieli spółki.
Przez dwa lata prezydent Krzystek, ze swym
zastępcą Krzysztofem Nowakiem zabiegali, by wpisać "Gryfa" na listę firm przeznaczonych do komunalizacji. "Kurier" przekonywał wówczas, że przeszkodą jest ustawa o samorządzie uniemożliwiająca
miastu prowadzenie działalności chłodniczej. Nie było też jasne, co gmina w przyszłości chciała zrobić z grupą pracowników Portu Rybackiego. Skarb Państwa zamiast więc komunalizować firmę, zdecydował o
jej prywatyzacji z przeznaczeniem dla inwestora branżowego. Nie wiadomo jednak, czy taki będzie zainteresowany rewitalizacją, czy raczej utrzyma lub rozwinie działalność przeładunkową, korzystając np. z
atrakcyjnego nabrzeża.
- Dla inwestorów, którzy pojawiali się w Szczecinie w czasie hossy, przeniesienie chłodni nie stanowiło problemu - twierdzi Krzystek. - Mam nadzieję, że i tacy pojawią się
teraz. Liczę na racjonalność przedsiębiorców. Gdy się okaże, że rewitalizacja tego miejsca im się opłaci, z pewnością to zrobią. Jeśli utrzymają obecny profil, przyznaję, że proces zmian na Łasztowni nie
będzie tak szybki, jakbyśmy tego oczekiwali.
Wyjściem mógłby być zakup spółki np. przez miejską firmę zajmującą się rewitalizacją - Szczecińskie Centrum Renowacyjne. Władze spółki deklarują
zainteresowanie, jeśli otrzymają pieniądze z budżetu. Zachęca niska nominalna wartość akcji Portu Rybackiego, określona na nieco ponad 4,5 mln zł.
- Rzeczywista wartość sięga dziesiątków milionów
- przekonuje prezydent. - Szczecina nie stać na taki wydatek. Zasilenie SCR czy innej spółki wymagałoby ogromnych środków z budżetu miasta. A to jest już pomoc publiczna. Niedozwolona w tym
wypadku.