Więcej dorszy, ale mniej śledzi i szprotów będzie można złowić na Bałtyku w przyszłym roku - zdecydowali unijni
ministrowie rolnictwa. Zachodniopomorscy rybacy generalnie zgadzają się z tą zmianą, ale uważają, że w przypadku dorszy podwyższenie limitów mogło być znacznie wyższe.
Porozumienie w sprawie
limitów połowowych na przyszły rok udało się podpisać podczas spotkania odpowiedzialnych za rybołówstwo unijnych ministrów w Luksemburgu. Na najważniejszym dla polskich rybaków stadzie wschodnim dorsza
limity połowowe zwiększą się o 15 proc. do przeszło 51 tys. ton. Największa część tej puli, bo ponad 13,5 tys. ton przypada Polsce. W przypadku stada zachodniego wzrost jest mniejszy, gdyż wyniesie 9
proc. Będzie na nim można odłowić 17,7 tys. ton ryb, z czego nasi rybacy mogą złapać 2,67 tys. ton. Ta zmiana jest efektem odradzania się stad dorszy w Bałtyku.
W praktyce jednak łączna kwota
połowowa dorsza dla polskich rybaków będzie mniejsza i wyniesie 13 tys. 226 ton. Polska musi bowiem odjąć 2,4 tys. ton od tej puli w ramach kary za przełowienie limitów tej ryby przed dwoma laty.
Zachodniopomorscy rybacy są zadowoleni z tej decyzji, ale uważają, że bez żadnej szkody dorsza można by łowić znacznie więcej.
- Mamy spełnione wszystkie wszystkie parametry, które powodują, że
limity na dorsza można by spokojnie podnieść o 100 proc. - twierdzi Bogdan Waniewski, prezes Stowarzyszenia Armatorów Rybackich z Kołobrzegu. - Zasoby są naprawdę duże i stado jest w dobrej kondycji.
Upieranie się przy tych ograniczeniach będzie podtrzymywało dalsze istnienie szarej strefy.
Krytycznie ocenia on też wprowadzony w tym roku nowy system połowowy dorszy, w którym prawo do ich
odławiania w tym roku ma tylko 1/3 rybackiej floty. Pozostała część za brak takiej możliwości otrzymuje odszkodowania i może liczyć na prawo do połowów w 2010 lub 2011 r.
- Na papierze wszystko
jest dobrze, ale praktycznie wygląda to inaczej. Nieprawda, że te 2/3 floty nie łapie dorsza. Łowią go przy okazji połowów innych gatunków ryb, bo stada na Bałtyku są wymieszane. Nie mogą go mieć na
pokładzie, więc wyrzucają martwe ryby do morza - uważa szef rybackiego stowarzyszenia.
Zmniejszone zostały natomiast limity połowowe śledzi, których zasoby według unijnych szacunków znacznie
ostatnio spadły. Śledzi będzie można złowić w 2010 r. o ok. 12 proc. mniej w stadzie środkowym i 16,5 proc. mniej w stadzie zachodnim. Limity połowowe szprota zmaleją o ok. 5 proc.
- To pokazuje
problemy z naukowym badaniem zasobów ryb. Jeszcze dwa lata temu słyszeliśmy, że śledź i szprot są w bardzo dobrym stanie. Teraz się okazuje, że jest zupełnie inaczej. Na pewno sytuacja nie wygląda tu
dobrze. Mieliśmy do czynienia z papierowymi rybami, które nie miały potwierdzenia w rzeczywistych zasobach - podkreśla Bogdan Waniewski.