Dwóch rybaków rozbudowuje sieciarnię na terenie bazy w Rewalu, a prawie 500 spośród 900 mieszkańców nadmorskiej
miejscowości protestuje przeciwko tej inwestycji. Twierdzą, że zasłoni ona widok na morze z pobliskiego tarasu spacerowego.
Niektórzy uważają, że inwestycja ta jest powodem, dla którego część
radnych była przeciwna pozyskaniu przez gminę ok. 2 mln zł unijnej dotacji z programu "Zrównoważony rozwój sektora rybołówstwa i nadbrzeżnych obszarów rybackich". Obawiają się, że rybacy, którzy
mogliby otrzymać część tych pieniędzy, wykorzystaliby je na rozbudowę swojej bazy "w górę", podobnie jak to czynią dziś rybacy Rafał i Tomasz Bazylakowie.
Nie chcą tarasu nad sieciarnią
Baza leży kilkadziesiąt metrów od brzegu morza, ale nie jest widoczna z plaży, gdyż zasłaniają ją drzewa i krzewy. Niektórzy obawiają się, że po wybudowaniu piętrowego tarasu nad bazą krzewy zostaną
wycięte i dzięki temu powstanie tu konkurencyjny lokal gastronomiczny, z którego będą korzystali plażowicze. Na dole ma być dalej sieciarnia, na górnym tarasie - gastronomia. Nowy obiekt sąsiaduje ze
starymi pomieszczeniami innych rybaków, które nie wyglądają zbyt estetycznie. Nie ma co ukrywać, że taras, jaki powstanie na słupach, będzie bardzo kontrastował z dotychczasową zabudową. Czy zasłoni widok
z ulicy na morze? Być może, ale każdy, kto zna Rewal, wie, że są inne wspaniałe punkty widokowe, jak chociażby niedawno oddany taras w centrum miejscowości.
Wojewoda nie miał uwag
Władze
gminy wydały warunki zabudowy, wojewoda i urząd morski także nie mieli uwag. Mieszkańcy złożyli jednak skargę do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które ma zbadać, czy decyzja gminy o warunkach
zabudowy była zgodna z prawem. Gdyby samorząd jej nie wydał, to odwołałaby się druga strona, czyli inwestor.
- Rocznie w Rewalu wydaje się ok. 700 takich decyzji i część z nich jest oprotestowywana -
mówi wójt Robert Skraburski.
Mieszkańcy zebrali przeszło 500 podpisów przeciw budowie, a radni nie wyrazili poparcia dla zdobycia około 2 mln zł ze wspomnianego programu. Zgodnie z przepisami,
beneficjenci ubiegający się o fundusze tworzą tzw. lokalne grupy rybackie. Muszą być zrzeszeni w trzech sektorach: publicznym (gmina), prywatnym (rybacy) i społecznym (stowarzyszenia). Dopiero taka grupa
- po przedstawieniu planu inwestycji, jakie zamierza realizować - występuje o dotację. Część radnych, o czym mówi się nieoficjalnie, obawia się, że rybacy z Rewala chcieliby wykorzystać pozyskane środki
na rozbudowę swoich boksów na punkty gastronomiczne. Ale na co pójdą te pieniądze i tak ostatecznie zadecydują radni.
* * *
Kutry rybackie, które od lat stoją na rewalskiej plaży, są atrakcją
turystyczną. Przyzwyczaili się do nich turyści, którzy opalają się wokół nich. Rybacy nie przeszkadzają wczasowiczom i nie wyganiają ich z plaży. Rozbudowa jednego z boksów rybackich wywołała jednak
protest większości mieszkańców Rewala, chociaż większości z nich jest wszystko jedno, czy na dobudowanym piętrze powstanie kolejny punkt gastronomiczny. Interesy niektórych będą jednak zagrożone.
Ciekawostką jest to, że protestujący określają się raz jako Aktyw Społeczny Rewala, a innym razem jako Stowarzyszenie Ochrony Plaż i Klifów w Gminie Rewal.
Całkiem innym tematem jest działalność
gastronomiczna jednego z inwestorów - Rafała Bazylaka, o której pisałem krytycznie w sierpniu br. i do sprawy powrócę.