Morza i Oceany rozmawiają z Pawłem Szynkarukiem, dyrektorem naczelnym Polskiej Żeglugi Morskiej w
Szczecinie
- Czy okres wakacji, poprzez przewozy, mocno nadszarpnął kondycję finansową firmy in minus, czy wszystko idzie w dobrym kierunku?
Wakacje są tradycyjnie okresem
zmniejszonej podaży ładunków a tym samym niższych stawek frachtowych. W tym roku mieliśmy jednocześnie do czynienia z kryzysem, który dotknął całą gospodarkę światową, w tym transport morski. Przed
wakacjami obawialiśmy się, iż w lipcu i sierpniu może dojść do poważnego obniżenia i tak niskiego już poziomu frachtów. Tak jednak się nie stało. Ogromne zapotrzebowanie Chin na rudę żelaza na rynku
azjatyckim oraz zupełnie przyzwoita podaż zboża w przewozach atlantyckich, pomagały armatorom w znalezieniu ładunków za stawki, które pokrywały koszty przewozu oraz generowały niewielki zysk.
Okres
wakacyjny nie nadszarpnął zatem finansów Polskiej Żeglugi Morskiej. Kondycja ekonomiczna firmy jest stabilna i pozwala nie tylko na bieżącą sprawną działalność, ale również na realizowanie bez przeszkód
programu inwestycyjnego.
- Czy spadek przeładunków jest do odrobienia w ostatnim kwartale tego roku?
- Spadek przewozów, z jakim mieliśmy do czynienia w PŻM w pierwszym półroczu
spowodowany był nie tylko kryzysem na rynku frachtowym i zmniejszonym dostępem do towarów, ale również zmianami w samej strukturze ładunkowej oraz relacjach przewozowych PŻM. W ładowniach naszych statków
jest obecnie mniej węgla, który woziliśmy w poprzednich latach na krótkich trasach głównie pomiędzy wschodnim Bałtykiem a Morzem Północnym. Ładunek ten zastąpiły przede wszystkim zboża, które
transportujemy na znacznie dłuższych trasach - głównie transatlantyckich. Utrudniony dostęp do kredytów bankowych, pogorszenie się sytuacji finansowej wielu naszych kooperantów (m.in. Zakładów Chemicznych
"Police") oraz ogólna niepewność, co do przyszłości światowej gospodarki spowodowały, iż w tym roku nie podpisywaliśmy stałych kontraktów przewozowych. Dla każdej następnej podróży większości statków
wyszukiwany jest indywidualnie ładunek, co w obecnej sytuacji nie jest sprawą łatwą i co również wpływa na statystyki przewozowe.
Rok 2009 będzie zatem dla PŻM z pewnością gorszy niż ubiegły, jeśli
chodzi o ilość przewiezionych ładunków. Na światowym rynku transportu morskiego jest wciąż znacznie mniej towarów do przewiezienia niż w "normalnych" latach i nie przewidujemy, że jesień przyniesie tu
jakąś radykalną odmianę. Ale najważniejsze, że żaden z naszych statków, nawet w najgorszym okresie kryzysu, nie został trwale wyłączony z eksploatacji, a stało się to - niestety - udziałem wielu
światowych armatorów.
- Jaką firma ma sytuację z kontraktami na przyszły rok i czy one wróżą stabilizację finansową PŻM?
- Tak jak wcześniej wspomniałem, ze względu na niepewność
rynku oraz trudny dostęp do kredytów niewielu kontrahentów decyduje się na podpisywanie stałych kontraktów przewozowych. Podobnie będzie prawdopodobnie i w przyszłym roku. Nie oznacza to oczywiście, że
statki PŻM będą pływać z pustymi ładowniami. Po prostu, wyszukiwanie ładunków będzie od nas wymagać o wiele większego wysiłku.
A co do stabilizacji finansowej przedsiębiorstwa, nie mamy z nią problemów
w tym roku. I jeśli nie nastąpi jakaś radykalna negatywna zmiana w światowej gospodarce w 2010 roku to będzie ona nadal utrzymana.
Dziękuję za rozmowę