"Witamy na pogrzebowym stosie polskich stoczni" - takim napisem po angielsku grupa stoczniowców protestujących przed
bramą zakładu przywitała wczoraj komisarz Neelie Kroes. Wizycie towarzyszyły nadzwyczajne środki bezpieczeństwa.
Unijna komisarz ds. konkurencji, której stanowisko przesądziło o likwidacji stoczni
i sprzedaży jej majątku, przyjechała pod zakład tuż po godz. 9. Przed bramą przywitały ją gwizdy i nieprzyjazne pokrzykiwania grupy stoczniowców. Panią komisarz chronili wyjątkowo liczni mundurowi
policjanci i funkcjonariusze po cywilnemu. Do jej spotkania ze związkami zawodowymi doszło w budynku stoczniowego zarządu. Uczestniczyło w nim też szefostwo zakładu i Jan Ruurd de Jonge, prezes spółki
Polskie Stocznie SA, która zarządza zakładami w Szczecinie i Gdyni. Spotkanie zbojkotowała stoczniowa "Solidarność", a większość przedstawicieli pozostałych związków zawodowych opuściła je na
początku.
- Trzy związki zawodowe reprezentujące nurt Solidarności oświadczyły, że nie widzą sensu rozmawiania z panią komisarz, bo bardzo negatywnie oceniamy to, co zrobiła ze stocznią - wyjaśnia
Jacek Kantor, szef zakładowej S80. - Być może pani komisarz chciała sprawdzić, czy stocznia naprawdę nie pracuje i jest zlikwidowana. Interesuje nas już teraz tylko przyszłość i dlatego rozmawialiśmy
z panem prezesem Polskich Stoczni i złożyliśmy mu propozycję spotkania w innym czasie i miejscu.
Na spotkaniu do końca pozostał tylko przedstawiciel działającego w strukturach OPZZ Związku
Zawodowego Stoczniowiec. - Każda rozmowa o miejscach pracy jest dobra i trzeba odłożyć tu urazy do Neelie Kroes. Był Jan Ruurd de Jonge i jego bojkotować nie można. Prezes zapowiedział, że będzie się z
nami jeszcze spotykał - wyjaśnia Krzysztof Grodzki z ZZ Stoczniowiec.
Neelie Kroes mówiła podczas spotkania, że przez kilka lat próbowała przekonać polski rząd, iż coś powinien zrobić z kwestią
pomocy publicznej udzielonej stoczniom, ale ten problem udało się rozwiązać dopiero teraz.
Prezes de Jonge powtórzył natomiast, że przyjęcia pracowników do stoczni będą odbywały się w sierpniu i
wrześniu, a zatrudnienie ma wynosić 2000 osób. Powiedział też, że prowadzone są rozmowy z jednym z armatorów na temat kontraktu na budowę statków, ale nie zdradził szczegółów. Produkcja zakładu poza
statkami ma też obejmować różnego typu produkty stalowe i elementy elektrowni wiatrowych.
Neelie Kroes zwiedziła też wczoraj stocznię i zatrzymała się przed jej bramą przy tablicach
upamiętniających poległych w grudniu 1970 r. Później zjadła lunch w Urzędzie Wojewódzkim w towarzystwie wicewojewody Andrzeja Chmielewskiego i poleciała do Warszawy na spotkanie z ministrem skarbu
Aleksandrem Gradem i wicepremierem Waldemarem Pawlakiem. Dziś ma odwiedzić Trójmiasto.