Pomimo oficjalnego ogłoszenia przez resort skarbu, że stoczniowym inwestorem jest katarski bank inwestycyjny
QInvest, w piątek pojawiły się wątpliwości dotyczące tego, czy naprawdę kupił on stocznie. Zaskakująca okazała się też informacja o tym, że z wizytą do Szczecina wybiera się unijna komisarz Nellie
Kroes.
Podczas wtorkowej konferencji prasowej minister skarbu Aleksander Grad ogłosił, że stoczniowym inwestorem, który stoi za kupieniem przez Stichting Particulier Fonds Greenrights majątku
stoczni, jest katarski bank inwestycyjny QInvest. Jedną czwartą jego udziałów posiada największy arabski bank - Qatar Islamic Bank. Taką informację w swoim komunikacie prasowym podała też spółka Polskie
Stocznie SA, która została powołana przez inwestora do zarządzania zakładami w Szczecinie i Gdyni.
Piątkowa "Rzeczpospolita", powołując się na wypowiedź prezesa QInvest dla agencji Bloomberg i
oświadczenie przesłane przez firmę do redakcji, napisała jednak, że ten bank inwestycyjny jest tylko doradcą w całej transakcji i działa na zlecenie klientów, których nazwy nie może ujawnić. Spowodowało
to kolejną falę spekulacji na temat inwestora, którego tożsamość była okryta tajemnicą przez 1,5 miesiąca od rozstrzygnięcia przetargów na sprzedaż stoczniowego majątku.
Maciej Wewiór, rzecznik
prasowy Ministerstwa Skarbu Państwa, podtrzymuje jednak wszystko, co na temat stoczniowego właściciela zostało powiedziane ze strony jego resortu. - Nabywcą majątku stoczni jest Stichting Particulier
Fonds Greenrights. Pieniądze na jego zakup pochodzą od QInvest i Qatar Islamic Bank. To jest normalny przepływ kapitału przy takich transakcjach. Wszystko to, co na konferencji we wtorek powiedział
minister i przedstawiciel inwestora jest prawdą - podkreśla rzecznik.
Z resortu skarbu do stoczniowych związków zawodowych dotarło w piątek pismo z informacją o tym, że 9 lipca do Szczecina
przyjedzie przedstawiciel stoczniowego inwestora Jan Ruurd de Jonge oraz unijna komisarz ds. konkurencji Nellie Kroes, która stoi za wydaniem przez Komisję Europejską decyzji o likwidacji stoczni i
sprzedaży ich majątku. Ze względu na sprzeciw związków zawodowych, do skutku nie doszła zeszłoroczna wizyta komisarz w Szczecinie. Tym razem związkowcy nie przeciwstawiają się już tak zdecydowanie tym
odwiedzinom.
- Emocje na pewno pozostały, ale jakichś aktów agresji z naszej strony na pewno nie będzie - uważa Krzysztof Grodzki ze Związku Zawodowego Stoczniowiec. - Nie taki diabeł straszny, jak
go malują. Nie wiemy, jaki jest powód przyjazdu pani komisarz. Być może wiąże się to z tym, że kończy się jej kadencja. Najważniejszy dla nas będzie jej pogląd na temat przyszłych planów
inwestora.