Szwedzkie czasopismo żeglugowe "Shipgaz" - proszę nie kojarzyć tej nazwy z gazem i gazowcami, to skrót od
używanego do niedawna tytułu "Scandinavian Shipping Gazette" (piękna tradycja, po co ta zmiana?)... W każdym razie to pismo ogłosiło ankietę, w której zapytało czytelników, co sądzą o opinii
uwolnionego z rąk somalijskich piratów kapitana "Maersk Alabama", Richarda Phillippsa, że starszyzna statkowa powinna być uzbrojona i przechodzić przeszkolenie w używaniu broni. Dodajmy, kapitan
powiedział to podczas formalnego przesłuchania w amerykańskim Senacie. Wyniki są niespodziewane, ale z drugiej strony jakby mało zaskakujące. 53 procent osób, które kliknęły odpowiedź na internetowej
stronie "Shipgaz", popiera pogląd kpt. Phillipsa, 43 procent jest przeciwnego zdania, a tylko cztery nie potrafi być ani za, ani przeciw. Skala poparcia może dziwić (albo nie), jeśli uświadomimy
sobie, że większość prenumeratorów czasopisma stanowią kadry biznesu żeglugowego z północnej części Europy. Są to ci sami ludzie, którzy stojąc przed kamerami telewizji albo w innych mediach, mówią, że na
statkach nie powinno być broni. Czyli "druga strona" jest po prostu przyznaniem, że większością wypowiedzi publicznych rządzą zasady poprawności politycznej, a poprawność jest przeciw rozwiązaniom
siłowym. I na tym stwierdzeniu można by skończyć, gdyby nie kwestia, dlaczego wyraźna większość jednak akceptuje uzbrajanie załóg? Tego pytania nie można zostawić bez odpowiedzi, choćby po to, żeby nie
mylić publiczności posługując się wynikiem ankiety w debatach. Kapitan Philips ma rację, ponieważ jest to racja człowieka, który całe życie zawodowe spędził pod narodową banderą w świadomości służby
narodowym interesom i poczuciu "bezpieczeństwa obywatelskiego" (moje państwo nie zostawi na pastwę losu ani mnie, ani ewentualnie moich kości). Ponadto wychował się w kulturze promującej odwagę
wszelkiego rodzaju (socjologowie potrafią mierzyć jej niektóre aspekty - na liście 74 nacji ze zbadanym tzw. wskaźnikiem unikania niepewności - UAI - Amerykanie zajmują 14 miejsce a Polacy 67.). Na
pokładzie otoczony był podobnymi sobie ludźmi; dysponował więc "kapitałem społecznym".
Panowanie przez piratów nad statkiem nie jest, wbrew pozorom, takie proste. Trzeba kontrolować dwa miejsca
- mostek i siłownię. Ta druga jest trudniejsza do zdobycia, bo ze względu na ochronę pożarową ma charakter cytadeli. Manewr wycofania się załogi do maszyny - i pozbawienie statku napędu, elektryczności,
wody - jest znany od lat, gdzieniegdzie bywa nawet ćwiczony, ale chyba nikt, z wyjątkiem załogi "Maersk Alabama", nie zastosował go skutecznie. Jeśli potrafili potem odbić statek gołymi rękoma, to o
ile byliby skuteczniejsi mając kilka półcalowych coltów z krótką lufą, policyjną strzelbę na gumowe kule i będąc po kursie w szkole dla grup pryzowych US Navy? Tak, ale tylko oni i może kilka innych
nacji, które mają niskie UAI, wysoki kapitał społeczny i pod warunkiem, że będą w swoim gronie i na statku własnej bandery. Według prof. Hofstede (to Holender), który wymyślił sposób obiektywnego badania
"charakterów narodowych", lepsze od Amerykanów UAI mają niektóre narody europejskie - Duńczycy, Szwedzi i wszyscy mieszkańcy Wysp Brytyjskich. To głównie oni byli na "tak" w ankiecie, bo są na
tej samej fali co Phillips.
Niestety, statki morskich ludów północy pływają teraz z załogami złożonymi z gastarbeiterów ściągniętych ze wszystkich kontynentów, więc kapitan "Maersk Alabama" nie
ma racji.