Chociaż rozpoczynający się tydzień jest ostatnim w historii Stoczni Szczecińskiej Nowej, nadal nie wiadomo, co
będzie działo się z nią po zamknięciu. W przeciwieństwie do pozostałego stoczniowego majątku kupców nie znalazły powstałe w stoczni projekty statków.
Zgodnie z ustawą kompensacyjną, Stocznia
Szczecińska Nowa ma przestać istnieć 31 maja. W najbliższy piątek powinno ją opuścić ostatnich ok. 1200 pracowników. Nadal jednak nie wiadomo, co będzie działo się z zakładem w czerwcu. Agencja Rozwoju
Przemysłu twierdzi, że wszystko będzie zależało od umowy kupna-sprzedaży stoczniowego majątku, która ma zostać zawarta ze zwycięzcą stoczniowych przetargów.
- Myślę, że powinna być ona podpisana w
tym tygodniu. Na razie wszystko idzie zgodnie ze stoczniową specustawą i nie mamy tu żadnych opóźnień - twierdzi Roma Sarzyńska, rzecznik prasowy ARP.
Prawdopodobnie dopiero po podpisaniu tej umowy
poznamy więc odpowiedź na pytanie, czy i w jaki sposób majątek stoczni będzie zabezpieczony do czasu przekazania go inwestorowi. Według szacunków zarządu, do jego zabezpieczenia i utrzymania w przyzwoitym
stanie technicznym potrzeba ok. 270 osób. Przeciągającym się oczekiwaniem na podpisanie umowy z inwestorem są zaniepokojone stoczniowe związki zawodowe.
- Nie możemy się doczekać informacji na ten
temat. Nie udało nam się dowiedzieć, kto tak naprawdę stoi za United International Trust, który wygrał przetarg. To wszystko zaczyna nas martwić i mam nadzieję, że nie dojdzie tu do jakiejś kompromitacji
- mówi Jacek Kanor, przewodniczący zakładowej Solidrnoiści 80.
Nadal nie wiadomo też, kiedy armatorzy odbiorą dwa ostanie statki wybudowane w stoczni. Chodzi o statek typu con-ro "Plyca"
dla holenderskiego armatora Spliethoffs Bevrachtingskantoor oraz kontenerowiec dla rosyjskiego Fesco. Na ten temat w piątek trwały jeszcze rozmowy z armatorami.
Wiadomo już za to, że nabywców
na piątkowej aukcji nie znalazły projekty statków powstałe w stoczniowym biurze projektowym. Jest to dokumentacja m.in. promów pasażersko-samochodowych dla PŻM, chemikaliowca wybudowanego dla Norwegów,
jednostek typu con-ro (do przewozu kontenerów i ładunków na kołach) oraz kontenerowców. W czerwcu zostaną one przejęte przez syndyka masy upadłościowej.
- To może i dobrze, bo jeżeli w stoczni ma
być dalej produkcja okrętowa, to projekty powinny tu pozostać. Trafią do syndyka i zawsze można je będzie odkupić - ocenia Andrzej Markowski, prezes SSN.