Agencje prasowe donoszą, że Komisja Europejska odpiera zarzuty, że w przypadku polskich stoczni zabrakło
jej dobrej woli. Mało tego Bruksela dodaje, że polskie stocznie miały swój czas, by wykorzystać pomoc publiczną, którą otrzymały. Zgodnie z unijnymi zasadami, rządowe wsparcie jest udzielane pod
warunkiem, że zostanie wykorzystane do przekształceń w firmach. Chodzi o to, by postawić je na nogi i by mogły samodzielnie funkcjonować na rynku. Unijna komisarz odpowiedzialna za konkurencję Neelie
Kroes powiedziała, że Polska już dawno powinna była przeprowadzić restrukturyzację stoczni. - W rozmowach z różnymi członkami różnych rządów podkreślaliśmy, że mieli szansę, by niektórym stoczniom
zagwarantować nową przyszłość - dodała unijna komisarz. Nie da się ukryć, że po takich słowach, za upadek polskich stoczni odpwiada rząd. Czy jest to prawdą, życie zweryfikuje. Na razie w całym przemyśle
okrętowym mamy same upadki. Coś mi się jednak wydaje, że będą jednak i wzloty.