Rozmowa z Andrzejem Usielskim, dyrektorem Zespołu Szkół Budowy Okrętów w Szczecinie
- Zespół Szkól
Budowy Okrętów od początku swej historii jest ściśle związany ze Stocznią Szczecińską. Dawniej była to zawodowa szkoła przyzakładowa, z czasem dołączyło technikum. Co będzie ze szkołą, jeżeli nie uda się
odtworzyć przemysłu stoczniowego w Szczecinie?
- Wszyscy kojarzą przemysł stoczniowy tylko ze Stocznią Szczecińską, a prawda jest inna. W Szczecinie istnieje jeszcze Stocznia Remontowa, która jest
dziś w doskonałej kondycji i która oprócz remontowania też buduje statki. Są również spółki produkujące na rzecz przemysłu okrętowego. Gdyby nawet założyć czarny scenariusz, że ta stocznia się nie
odrodzi, to i tak rynek okrętowy w Szczecinie to około dwóch-trzech tysięcy ludzi. W samej Stoczni Remontowej pracuje około 1,2 tys. osób. Działają spółki, powstają małe stocznie, małe biura projektowe,
które są podwykonawcami firm i stoczni zachodnich. Gdyby nawet - w co nie wierzę - na terenie stoczni nigdy nie powstała produkcja okrętowa, to i tak będzie zapotrzebowanie na okrętowców.
-
Jeżeli nawet zostanie zachowana produkcja okrętowa na terenie Stoczni Szczecińskiej, to pewnie prowadzona będzie w mniejszym niż dotychczas zakresie. Pracodawcy nie będą potrzebowali tylu specjalistów.
- Oczywiście, i my się do tego dostosowujemy. W tej chwili już mamy podpisaną umowę ze Stocznią Remontową, gdzie ze Stoczni Szczecińskiej przenieśliśmy Ośrodek Egzaminacyjny. Monter kadłubów
okrętowych w Stoczni Remontowej też jest potrzebny i taką jedną klasę pierwszą prowadzimy. Ci absolwenci będą mogli zostać zatrudnieni chociażby w Stoczni Remontowej albo w innych spółkach. Nie mówię o
zagranicy, gdzie jest dużo ofert pracy w zawodach okrętowych dla naszych absolwentów, choćby w stoczniach holenderskich. Ale chcielibyśmy, żeby nasi absolwenci pracowali w Polsce. Jest szansa, że ten
przemysł na terenie stoczni się odrodzi. Zgłosiło się 35 inwestorów, w tym kilku poważnych. W tej chwili stocznia skończyła budowę wieży na platformę wiertniczą dla Norwegów na zlecenie Mostostalu, jest
szansa, że tego typu konstrukcje będą w stoczni budowane, a może też kadłuby lub wyposażenie statków. Nie tracimy nadziei.
- Dwa lata temu w ZSBO obok Technikum Okrętowego utworzono Technikum
Morskie. Czy zainteresowanie zawodami marynarskimi jest większe niż okrętowymi?
- O miejsce w Technikum Morskim ubiegały się prawie dwie osoby, w zawodach okrętowych jest jeden na jedno miejsce.
Dziś staramy się kształcić na potrzeby całej gospodarki morskiej i dla pokrewnych branż, gdzie produkuje się konstrukcje stalowe. Niebawem Technikum Morskie, kształcące w zawodach nawigator i mechanik
okrętowy, będzie u nas wiodącą szkołą. Od roku istnieje u nas też klasa o specjalności mechanik-monter maszyn i urządzeń, w której kształcimy na potrzeby i pod patronatem Spółek Portowych PCC i Bulk
Cargo. Zakończyliśmy kształcenie w zawodzie technika spedytora, na którego od ubiegłego roku nie ma zapotrzebowania. Utrzymujemy po jednej klasie montera kadłubów okrętowych w szkole zasadniczej i
technika budownictwa okrętowego. Dla takiej ilości uczniów zapewnione są praktyki, a także praca. Dawniej stocznia fundowała dla najlepszych uczniów stypendia. Dziś spółki portowe fundują takie stypendia
dla uczniów, a absolwentom dają gwarancję zatrudnienia.
- Port też trochę się zmienia, coraz więcej jest przewozów kontenerowych. Czy w tym kierunku kształceni są wasi uczniowie?
-
Kształcimy pod kątem przeładunków różnego typu. Staramy się kształcić fachowców, którzy w przyszłości nie będą mieli problemów z zatrudnieniem. Stocznia Szczecińska była symbolem i wielkim zakładem.
Podobnie jak wszyscy liczymy, że w jakimś zakresie ten przemysł uda się utrzymać. Jeszcze kilka lat temu prowadziliśmy nabór do siedmiu-ośmiu klas pierwszych szkoły zasadniczej w zawodach monter kadłubów
okrętowych i monter rurociągów okrętowych. Takie były potrzeby rynku. Teraz uruchamiamy jedną pierwszą klasę o specjalności technik budownictwa okrętowego i jedną w zasadniczej szkole zawodowej - monter
kadłubów okrętowych. Kiedyś szkoła liczyła 35-40 oddziałów, a teraz ma 19-18 oddziałów. Szkoła dostosowuje swoją wielkość i strukturę kształcenia do potrzeb rynku i zainteresowań młodzieży. Kiedyś byliśmy
nastawieni głównie na kształcenie dla okrętownictwa, dziś obejmujemy całą gospodarkę morską: od marynarzy poprzez portowców, okrętowców do branż pokrewnych.
- Absolwenci Technikum Morskiego to
potencjalni kandydaci na studia w Akademii Morskiej?
- W większości tak, chociaż mogliby pływać po odbyciu praktyk. Jeżeli "wypływają" 24 miesiące na morzu, to po zdaniu egzaminów mogą być
nawet oficerami. Specyfika tej szkoły jest taka, że nie trzeba nawet skończyć akademii, by osiągać wysokie stopnie awansu zawodowego. Niektóre zajęcia w tej szkole są objęte konwencją międzynarodową STCW
gwarantującą szkolenie zawodowe marynarzy na odpowiednim poziomie. To program kształcenia obejmujący wszystkie tego typu szkoły na świecie.
- Współpracujecie ze szkołą europejską o podobnej
specyfice?
- Współpracowaliśmy ze szkołami w Danii. W tej chwili prowadzimy współpracę z naszymi uczelniami - Akademią Morską i Zachodniopomorskim Uniwersytetem Technologicznymi. Na postawie
zawartej umowy korzystamy z wyposażenia Akademii Morskiej: symulatorów, laboratoriów. Od trzeciej klasy nasi uczniowie coraz częściej będą bywać na tej uczelni, co przygotuje ich do studiowania, a przede
wszystkim pozwoli zdobyć odpowiednie umiejętności zawodowe.
- Pływają na "Nawigatorze"?
- Nie. Na "Nawigatorze" pływają studenci Akademii Morskiej, dla nas jest to zbyt drogie.
Nasi uczniowie już od drugiej klasy pływają na "Darze Młodzieży".
- Wydaliście informator do przyszłych kandydatów. Co by pan powiedział tym, którzy wahają się, czy wybrać waszą szkołę?
- Mimo tej sytuacji nie powinni mieć obaw, dlatego że do szkoły zawodowej przychodzi się po to, żeby zdobyć dobry zawód. Nasza szkoła daje gwarancje praktyk i zdobycia dobrego zawodu oraz
zatrudnienia nawet w przemyśle okrętowym, choć kształcimy dziś także dla floty handlowej i portu. Poza tym jest to dobra szkoła o wielkich tradycjach, sukcesach i ustalonej marce. Dowodem na to jest nasza
obecność w prestiżowym rankingu najlepszych szkół ponadgimnazjalnych "Rzeczpospolitej" i "Perspektyw". Uczyć się w dobrej szkole zawsze warto.
- Dziękuję za rozmowę.