Turyści przyjeżdżający nad morze poza promieniami słońca szukają dobrze przyrządzonej ryby. Nic dziwnego, skoro my sami
odwiedzając górskie kurorty ze smakiem sycimy się kwaśnicą i baraniną. Nadmorscy letnicy wracając do domów chętnie kupują świeże ryby. Dzięki nim podczas niedzielnego obiadu mogą przekazać rodzinie
odrobinę smaku morza.
Ryba jest zdrowa i smaczna tylko wtedy, gdy jest świeża. Na Wybrzeżu od lat króluje dorsz. Warto wiedzieć, jak poznać czy jest świeży. Jeśli kupujemy go w całości, powinniśmy
zwrócić uwagę na jego oczy. Gdy są przejrzyste, oznacza to, że rybę złowiono zaledwie kilka godzin wcześniej. Gorzej, gdy sprzedawca ma w ofercie tylko filety. Jeśli nie mamy doświadczenia w ocenie koloru
mięsa, powinniśmy zwrócić uwagę na wielkość fileta. Sprzedawcy dokładnie wiedzą, które części ryby psują się najszybciej. Dlatego w miarę postępowania tego procesu odkrawają je. Najpierw głowę, potem
grzbietową i dolną część ciała. Małe fileciki bez ości, do których kupna zachęcają z uśmiechem sprzedawcy, najczęściej mają już 2-3 dni. Zamiast kupować je w takim stanie, lepiej poczekać na nową
dostawę.
Kłopot zaczyna się wtedy, gdy ryb brakuje. A świeżych ryb brakuje m.in. w Świnoujściu, i to nie dlatego, że rybacy łowią głównie śledzie, a dlatego, że w mieście nie ma typowego sklepu
rybnego. Są placówki, które sprzedają przetwory rybne, lecz zarówno dla turystów, jak i dla mieszkańców miasta nie stanowią one atrakcji.
- Kiedyś na terenie Bazy Rybackiej był taki sklep, ale nie
prowadzili go rybacy, tylko przedsiębiorca będący pośrednikiem - mówi kierownik bazy Zdzisław Piasecki. - Może w przyszłości sytuacja się zmieni, powstaną jakieś stragany, na których będą sprzedawane
świeże ryby. Osobiście jednak wątpię w to, by rybacy byli zainteresowani taką formą sprzedaży.
W Kołobrzegu rynek rybny usytuowany w porcie rybackim funkcjonuje bez zarzutów. Tu każdy może kupić
świeże ryby,. mając pewność, że nie przeszły one przez ręce pośredników, bo w porcie handlować mogą tylko armatorzy kutrów i łodzi rybackich. Za kilogram filetów dorsza z pierwszej ręki zapłacimy 17 zł. 8
zł trzeba wydać na podobnie obrobioną flądrę. Kilogram śledzi kosztuje od 4 do 6 zł. Na wszystkich stoiskach ceny są jednakowe. -Jesteśmy konkurencyjni w stosunku do sklepów rybnych funkcjonujących w
mieście - mówi Anna Paciorek, która sprzedaje ryby z kutrów. - Poza tym nasi klienci mogą mieć 100-procentową pewność, że kupują świeże ryby.
Słowa te potwierdza kołobrzeżanin Jerzy Zieliński. - Od
dawna kupuję tu ryby - mówi. - Wolę to niż wizyty w sklepach. Przecież zanim tam ryba trafi, przechodzi długą drogę związaną m.in. z transportem i magazynowaniem. Tu tego problemu nie ma i dlatego ryby są
naprawdę świeże.
W wielu przybrzeżnych miejscowościach świeże ryby można kupić prosto z rybackiej łodzi. Tak jest np. w Ustroniu Morskim, Dźwirzynie czy w Międzyzdrojach. Trzeba jednak mieć
szczęście, by trafić na powrót rybaków z morza.