W ubiegłym roku na trasę Szczecin-Świnoujście powrócił wodolot. Niezadowoleni narzekają, że maszyna regularnie ulega
awariom. Ostatnia przerwa w kursowaniu trwała przeszło tydzień.
W rejs wodolotem nie można się było wybrać w długi weekend. Po zderzeniu z belką jednostka miała uszkodzoną śrubę napędową i musiała
pozostać w porcie.
- Przy prędkości około 70 km na godzinę naturalne jest, że w wyniku kolizji element napędowy zostanie zniszczony - wyjaśnia Zbigniew Bednarski z Żeglugi Szczecińskiej - Wodoloty,
właściciela obiektu. - O pływające w Odrze niespodzianki nie jest trudno, stąd awarie. Nie da się ominąć ukrytych pod wodą belek ani zauważyć ich odpowiednio wcześniej.
Zniszczony element został
zamówiony w Sankt Petersburgu, ale -jak przyznaje Z. Bednarski - kontrahent nie do końca wywiązał się z umowy. Śruba jest już opłacona, podobnie jak i transport. Sęk w tym, że dostarczenie części do
Szczecina może się przeciągnąć nawet do 10 dni. To nie pierwsza awaria wodolotu.
W ub.r. korzystający z tej atrakcji skarżyli się na problemy z regularnym kursowaniem jednostki oraz na kłopoty z
odbiorem pieniędzy za niewykorzystany bilet. Maszyna była wówczas wyłączona z eksploatacji przez kilka dni, gdyż został uszkodzony wał śrubowy.
Właściciel jednostki zapewnia, iż przykre doświadczenia
ostatnich miesięcy zostaną wykorzystane. W najbliższej przyszłości przerwy w kursowaniu wodolotu mają być znacznie krótsze. Usterki będą usuwane w kilka godzin, a nie jak dotąd w kilka dni. Zagraniczne
zamówienie na dodatkowe śruby i wały ma być zrealizowane do 20 maja.
- Lepiej w przypadku kolejnego defektu mieć zapasowe elementy na miejscu, a nie dopiero myśleć o ich kupnie, aby pasażerowie nie
musieli czekać kilka dni na rejs -uspokaja Z. Bednarski.
Przypomnijmy, że wodna atrakcja została reaktywowana w ub.r. po dziesięciu latach przerwy. Wodolot, sprowadzony z Holandii, zanim zaczął pływać,
został wyremontowany i przeszedł wiele testów, by być dopuszczony do żeglugi.