Dwunastu działaczy związku "Sierpień 80" ze Śląska wdarto się wczoraj w Szczecinie na stoczniową konferencję
posła PO Sławomira Nitrasa. Wybuchła awantura. W ramach ogólnopolskiej akcji związkowcy rozpoczęli okupację części biur posłów Platformy, w tym m.in. premiera Donalda Tuska.
Wczoraj przed południem
poświęcona stoczni konferencja prasowa Sławomira Nitrasa dobiegała już końca, gdy nagle na salę wkroczyli górnicy z Sierpnia 80. Między ich szefem Marcinem Płaczkiem a posłem doszło do gwałtownej
wymiany zdań.
- Dlaczego nic nie robiliście przez dwa lata? Do likwidacji stoczni wystarczył jeden list unijnej komisarz! - krzyczał związkowiec.
- Czy pan chce ze mną rozmawiać, czy urządzać
awanturę? Ja się pana nie boję! - ostrzegał Nitras.
Wkrótce okazało się, że wtargnięcie na konferencję było częścią ogólnopolskiej akcji Sierpnia 80, w ramach której związkowcy weszli do biur
posłów PO w sześciu miastach wojewódzkich. W Gdańsku zajęli biuro poselskie premiera Tuska. W Szczecinie protestujący przykleili kartkę z wysuwanymi przez siebie 21 postulatami do tablicy z emblematami
PO. Ratowaniu przemysłu stoczniowego poświęcony był tylko jeden z nich. Pozostałe dotyczyły m.in. europejskiej płacy minimalnej, przywrócenia wcześniejszych emerytur, bezpłatnej opieki medycznej,
bezpłatnego internetu dla wszystkich, obniżenia VAT-u, zakazu eksmisji na bruk, podwyżki płac dla nauczycieli i pielęgniarek oraz rządowego wsparcia dla rolnictwa i rybołówstwa. Po odczytaniu postulatów
wyposażeni w śpiwory i prowiant związkowcy rozpoczęli okupację biura poselskiego.
- Nie wyjdziemy stąd, dopóki nie zacznie się rzetelna merytoryczna i publiczna rozmowa na temat naszych postulatów.
Ruch należy teraz do premiera i Rady Ministrów. Wszystkie inne sposoby zwrócenia uwagi na problemy społeczeństwa zawiodły. Jesteśmy przedłużeniem sumienia i buntu narodu - oświadczył Marcin Płaczek.
W biurze poselskim na chwilę pojawiła się policja, która wyprowadziła i wylegitymowała niezwiązanego ze związkowcami mieszkańca Szczecina. Nitras tłumaczył, że wezwał funkcjonariuszy, gdyż mężczyzna
ten wcześniej popchnął pracownicę jego biura. Zapowiedział jednak, że nie będzie się starał o usunięcie siłą związkowców okupujących jego biuro. Po południu poseł poczęstował ich pizzą i kawą, a następnie
wyjechał do Warszawy. W momencie zamykania tego numeru gazety okupacja jego biura trwała.
Jeszcze przed tymi wydarzeniami podczas konferencji prasowej Nitras oskarżył senatora Krzysztofa Zarembę i
polityków PiS o wykorzystywanie stoczni w grze politycznej. Zaatakował też część stoczniowych związków zawodowych.
- Żądam od związkowców, spod sztandaru pana Gajka, Pniewskiego, żeby do zakończenia
procesu kompensacji, czyli do końca maja, nie robili przedsięwzięć, które grożą wystraszeniem inwestorów - mówił poseł, który te same żądania powtórzył pod adresem wymienionych przez siebie polityków.
Zarzucił też związkom zawodowym, że mają u nas nadmierne przywileje, które wykorzystują we własnym interesie i utrudniają powstawanie nowych miejsc pracy.
Oburzyło to Romana Pniewskiego szefa
stoczniowej S 80.
- Niech pan Nitras powie lepiej, co sam do tej pory zrobił dla stoczni, i zadba o prawidłowe realizowanie specustawy. Nie po to walczyłem o tę stocznię, żeby ktoś teraz mówił, że
ją rozkładam i budował swoją karierę polityczną na mojej osobie. Nie wiem też dlaczego wymienił nazwisko Gajka, który już nie pracuje w stoczni - powiedział.