Kapitanem porwanego u wybrzeży Somalii niemieckiego statku pod maltańską banderą jest Polak - potwierdził w
poniedziałek rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Informację tę podał na swojej stronie internetowej maltański dziennik "Times of Malta".
- Mogę już w tej chwili potwierdzić, że rzeczywiście jest to
kapitan z Polski - powiedział Paszkowski podczas spotkania z dziennikarzami. W niedzielę MSZ tej informacji nie potwierdzał.
Rzecznik tłumaczył wczoraj, że doszło do "pewnej konfuzji", gdyż -
jak mówił - strona niemiecka nie miała imiennego wykazu członków załogi wraz z krajem ich pochodzenia, nie stwierdziła na liście polsko brzmiących nazwisk i przekazała MSZ informację, że
najprawdopodobniej wśród załogi nie ma Polaków.
- Ta informacja okazała się nieprawdziwa. Innymi kanałami sprawdziliśmy i potwierdziliśmy, że rzeczywiście kapitanem tego okrętu "Patriot" porwanego
u wybrzeży Somalii jest Polak - powiedział rzecznik.
Pytany, co wiadomo o stanie porwanej załogi tego statku, odparł, że nie ma jeszcze szczegółowych informacji, ale - z wiedzy MSZ wynika - że
"nic złego członkom załogi do tej pory się nie stało". Dodał, że rodzina kapitana została oczywiście powiadomiona o porwaniu statku.
Paszkowski powiedział, że jest to kolejny przypadek porwania
statku, podczas którego na szczęście nie dochodzi do użycia przemocy fizycznej w stosunku do członków załogi.
- Miejmy nadzieję, że taki sam scenariusz jak w przypadku dwóch poprzednich porwań się
rozwinie, tzn. dojdzie do przekazania okupu i uwolnienia statku w możliwie krótkim terminie - powiedział rzecznik.
Zwrócił uwagę, że w opinii ekspertów do uwolnienia dochodzi albo relatywnie szybko już
po kilku dniach albo niestety po kilku miesiącach.
Według kenijskich władz morskich 17 członkom załogi, w skład której wchodzić mają: polski kapitan, ukraiński inżynier i 15 Filipińczyków, nic się
nie stało.