80 spośród 400 pracowników Morskiej Stoczni Remontowej w Świnoujściu może zostać zwolnionych. Jak dowiedział się
"Kurier", redukcja zatrudnienia planowana jest ze względu na brak zleceń na remonty i przebudowy.
Stosowne pismo zarząd spółki wysłał do związków zawodowych. Redukcję zatrudnienia tłumaczy
pogarszającą się sytuacją. Żaden ze stoczniowców nie może być pewny swojej przyszłości.
- Już w ubiegłym roku były podobne przymiarki - mówi Stanisław Kubera, przewodniczący Wolnego Związku Zawodowego
Pracowników Gospodarki Morskiej. - Niedawno zarząd poinformował nas o swoich planach w oficjalnym piśmie. Odpowiedzieliśmy, że nie wyrażamy zgody. Obecnie firma nie znajduje się w aż tak złym stanie, żeby
zwalniać ludzi. Wynik mamy dodatni, a redukcję zatrudnień zarząd tłumaczy prognozami.
Dodajmy, że z trudnościami zmagają się także stocznie w Niemczech: w Wismarze i w leżącym niedaleko Świnoujścia
134ysięcznym miasteczku Wolgast, nazywanym "bramą na wyspę Uznam". Spadła tam drastycznie liczba zamówień od armatorów. Rząd niemiecki uruchomił jednak pakiet finansowy, żeby pomóc stoczniom.
Dzisiaj zarząd Morskiej Stoczni Remontowej ma spotkać się z pracownikami.