Sklep    |  Mapa Serwisu    |  Kontakt   
 
Baza Firm
Morskich
3698 adresów
 
Zaloguj się
 
 
Szybkie wyszukiwanie
Szukanie zaawansowane
Strona głównaStrona główna
Wszystkie artykułyWszystkie artykuły
<strong>Subskrybuj Newsletter</strong>Subskrybuj Newsletter
 

  Informacje morskie. Wydarzenia. Przetargi
Wydrukuj artykuł

Zostawiliśmy tu młodość

Kurier Szczeciński, 2009-03-09
Mimo zapewnień, że to nie koniec, atmosfera nie przypominała radosnych festynów, którymi zwykle są otwarte wodowania. , Dominowało rozgoryczenie. Wielu pracowników stoczni nadal jednak wierzy, że to nie koniec historii stoczni. Od początku widać było, że sobotnie wodowanie, ostatnie w historii Stoczni Szczecińskiej Nowej, jest inne od dotychczasowych. Po otwarciu głównej bramy tłum ludzi ruszył w skupieniu pod pochylnię Odra Nowa. Niewiele słychać było zwykłych w takich okolicznościach śmiechów i okrzyków. - Jakbyśmy na manifestację szli - mówił do wnuka starszy stoczniowiec. Minorowe nastroje starało się poprawiać szefostwo stoczni. - To nie jest ostatnie wodowanie. Nie wierzę, żeby ten majątek i ten potencjał ludzki się nie spotkały. Byłoby to potężne marnotrawstwo - oceniał Andrzej Markowski, prezes SSN. Pomimo tych zapewnień, gdy statek zjeżdżał z pochylni, w oczach niektórych osób pojawiły się łzy. Tę chwilę przeżywali zwłaszcza starsi pracownicy stoczni. - Człowiekowi serce pęka - łamiącym się głosem mówił Michał Senkalski, emerytowany stoczniowiec. - Zostawiliśmy tu swoją młodość. Nie miałem nawet 18 lat, jak w 1954 roku rozpocząłem tu pracę. Tu się uczyli moi synowie i wnuk. To nie do wiary, że pada u nas taki przemysł, a kraje zachodnie w tym czasie w niego inwestują. Tyle ludzi zostanie bez pracy, bo to nie tylko sama stocznia, ale i zakłady kooperujące. Niektórzy opowiadali o czasach największej świetności zakładu. - Jak zaczynałem w stoczni w 1960 roku, to pracowało tu 15 tys. ludzi. To był naprawdę potężny zakład i miał wielkie znaczenie nie tylko dla regionu. W głowie się nie mieści, że się go teraz pozbywamy - mówił Wiesław Krajewski. Wielu obecnych pracowników stoczni nadal ma jednak nadzieję, że statki będą jeszcze powstawać w Szczecinie. - Wierzę, że będą kolejne wodowania i mam nadzieję, że potrwa to przynajmniej do mojej emerytury - mówił Adam Żytkowiak, który malował wodowany statek. Stoczniowców na duchu podtrzymywała Danuta Kwiatosińska, emerytowana pracownica stoczni. - Nie dajcie się, chłopaki! Nie pozwólcie zniszczyć stoczni. Ja tu w 1950 roku szkołę kończyłam. Widziałam, jak tu smary były kładzione na pochylni pod pierwsze wodowanie. Po zakończeniu wodowania związki zawodowe zorganizowały marsz z czarną trumną, który miał symbolizować pogrzeb stoczni. - Mam nadzieję, że będzie jeszcze ktoś, kto was zaprosi na wodowanie, ale to tylko nadzieja. Rząd nas oszukał. Nam zależy na miejscach pracy, a nie na 60 tys. zł odszkodowania - mówił Roman Pniewski, przewodniczący zakładowej S 80.
 
M.Kubera
Kurier Szczeciński
 
Strona Główna | O Nas | Publikacje LINK'a | Prasa Fachowa | Archiwum LINK | Galeria
Polskie Porty | Żegluga Morska | Przemysł okrętowy | Żegluga Śródlądowa | Baza Firm Morskich | Sklep | Mapa Serwisu | Kontakt
© LINK S.J. 1993 - 2024 info@maritime.com.pl