W sobotę na wodę spłynie ostatni statek budowany przez Stocznię Szczecińską Nową. Historię wodowań tej spółki
zamyka Fesco Vladimir, który został zamówiony przez rosyjskiego armatora z Władywostoku.
Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej i specustawą Stocznia Szczecińska Nowa ma zakończyć swój żywot po
trwającej do końca maja operacji sprzedaży jej majątku inwestorom. Ostatni wodowany przez nią statek, to kontenerowiec typu B170-V dla rosyjskiego armatora Fesco z Władywostoku. Ma 23 tys. ton nośności,
184 m długości i 25,3 m szerokości. Może przewozić 1730 kontenerów 20-stopowych. Mające swoją siedzibę w Londynie Królewskie Stowarzyszenie Architektów Okrętowych (RINA) nagrodziło go tytułem
Wyróżniającego się Statku Roku 2008 (Significant Ship of the Year 2008). Tym prestiżowym mianem określa ono konstrukcje jednostek budowanych w stoczniach na całym świecie.
Sobotnia uroczystość
wodowania na pochylni Odra Nowa odbędzie się o godz. 11. Jest otwarta dla publiczności. Wejście na teren stoczni będzie możliwe od godz. 10.30 przez bramę główną.
Czy w Szczecinie będą jeszcze wodowane
kolejne statki, zależeć będzie od wyników próby reanimowania przemysłu stoczniowego w miejscu likwidowanej SSN. Przed ostatnim wodowaniem pod tym szyldem nastroje wśród pracowników stoczni nie były
najlepsze.
- Ludzie odbierają to jako pogrzeb firmy - opowiadał Roman Pniewski, przewodniczący S80 w SSN. - To wielka porażka władz lokalnych i państwowych. Mamy duży żal za sposób, w jaki zostało
to załatwione. Z ludzi odeszła cała para, którą mieli w walce o stocznię.
Sporo poruszenia wywołały też wczoraj informacje dziennika "Rzeczpospolita" o dwóch pismach przesłanych w ostatnich
tygodniach do Ministerstwa Skarbu Państwa przez Komisję Europejską. Miała ona wyrazić w nich zastrzeżenia dotyczące realizacji specustawy w zgodzie z unijną decyzją w sprawie stoczni. Chodzi m.in. o to,
czy przekazanie 540 mln zł z Funduszu Restrukturyzacyjnego na sfinansowanie sprzedaży stoczniowego majątku nie było pomocą publiczną oraz czy podział aktywów stoczni jest zgodny z warunkiem nie
sprzedawania ich w całości.
W wydanym wczoraj oświadczeniu za "próbę celowego sabotażu procesu restrukturyzacji i prywatyzacji polskich stoczni" uznał to senator Krzysztof Zaremba ze Szczecina.
Maciej Wewiór, rzecznik prasowy MSP, twierdzi jednak, że to nieporozumienie. - Jest subtelna, ale zasadnicza różnica między zastrzeżeniami a pytaniami. KE zadaje pytania, a my na nie odpowiadamy i nie ma
w tym nic niezwykłego. Proces przebiega zgodnie z tym, co zostało ustalone, chociaż pojawiają się rzeczy, które trzeba wyjaśnić - stwierdził rzecznik.