Przed kilkoma dniami uczestniczyłem w wyjątkowej konferencji zorganizowanej w Akademii Morskiej przez Klub Kapitanów
Żeglugi Wielkiej, Komitet Społeczny "Żeglarski Szczecin" oraz pod patronatem rektora AM Stanisława Gucmy. Ludzie morza, mieszkańcy Wybrzeża tego od zachodu do wschodu, a szczególnie ci nieco starsi,
dobrze wiedzą o kogo chodzi. Tym innym warto przypomnieć, że przez dobrych kilka godzin opowiadano o kapitanie Konstantym Maciejewiczu, którego zwano Kapitanem Kapitanów.
Jaki cel postawili sobie
uczestnicy spotkania i wyjątkowych referatów? Otóż wkrótce Senat Akademii Morskiej ma podjąć decyzję w sprawie nadania uczelni imienia Konstantego Maciejewicza. Nieoficjalnie wiemy, że w AM są także głosy
temu przeciwne. Argumentuje się to kosztami związanymi ze... zmianą pieczątek, tablic, wpisów w rejestry itp. Sądzimy, że to jakiś żart, a senat podejmie oczekiwaną przez środowisko decyzję.
Chodzi
także o przybliżenie sylwetki tego wyjątkowego człowieka, który w Szczecinie wielkim zaangażowaniem i dosłownie własnymi rękoma z pomocą kilkudziesięciu pierwszych studentów tworzył w gmachu przy al.
Piastów Państwową Szkołę Morską (dziś mieści się tam Politechnika Szczecińska). W charakterystycznym budynku otoczonym po dziś dzień łańcuchami kotwicznymi pierwsi studenci wraz z nim odgruzowywali
pomieszczenia, wstawiali okna, tam też mieszkali. Swoje mieszkanie miał w tym budynku także Konstanty Maciejewicz i namówiony przez niego do przyjazdu do Szczecina nie mniej słynny wykładowca i praktyk
kpt. Antoni Ledóchowski.
Podobnie jak w pobliskim (przy tej samej al. Piastów) ogólniaku nr 1 Janiny Szczerskiej, gdzie zdawały maturę dziewczęta i następnie obejmowały ważne stanowiska w odradzających
się instytucjach, także tu przygotowywano pierwsze męskie kadry dla odradzającej się po wojnie polskiej gospodarki morskiej. Nie ma się więc co dziwić, że obie szkoły ściśle ze sobą współpracowały.
Godny naśladowania
Powie ktoś, mało mamy tak zasłużonych w pierwszych powojennych latach w Szczecinie osób, iż warto o nich pamiętać. Wyjątkowo pracowity i nienaganny charakter kapitana
stawiać młodym za wzór, bo tych wzorów ciągle nam brakuje. Kto inny powie, że na tym nienagannym charakterze można znaleźć rysy, ale o tym za chwilę. Mamy w Szczecinie oraz poza nim szkoły i drużyny
harcerskie im. Konstantego Maciejewicza, na Gumieńcach jest jego ulica, a przez wiele, lat przy Wałach Chrobrego cumował pomalowany na biało statek, a w nim urządzono Liceum Morskie. Po dziś dzień
wjeżdżając estakadą obok zamku do centrum miasta, mijamy maszt z tego statku. Akcentów, a przede wszystkim ludzi, którzy znali go osobiście jest bardzo wielu. Chodzili do niego na wykłady, zdawali
egzaminy, pływali z nim na wielkich żaglowcach. Brali udział w wokółziemskiej wyprawie "Daru Pomorza". Większość to oficerowie i kapitanowie marynarki handlowej, absolwenci tamtej szkoły przy al.
Piastów, a więc przydomek Kapitan Kapitanów ma nie tylko symboliczne, ale i praktyczne znaczenie. Oficerowie, którzy dziś kończą Akademię Morską w Szczecinie to znakomita kadra z otwartymi rękoma
przyjmowana przez armatorów na całym świecie. Warto pamiętać, że najwyższe standardy nauczania zrodziły się właśnie w szkole przy al. Piastów, którą kierował Kapitan Kapitanów.
"Rysa" na
charakterze
I wreszcie co z tą rysą na jego charakterze? Otóż K. Maciejewicz ma rosyjski i radziecki rodowód. Ukończył Korpus Kadetów w Połtawie i Morski Korpus w Sankt Petersburgu. Wykształcił się
więc w carskiej marynarce. Tuż po szkole otrzymał dowództwo rosyjskiego okrętu. Awansowany na lejtnanta, przeszedł chrzest bojowy w starciu koło Gotłandii z niemieckim krążownikiem "Roon" (2 VII
1915). Gdy nadarzyła się okazja, wrócił do Polski i budował w Tczewie, a następnie w Gdyni zręby polskiego szkolnictwa morskiego. Siłą rzeczy już w kraju w rozmowach mocno zaciągał z rosyjska. Przez wiele
lat w Polsce międzywojennej dowodził wielkimi żaglowcami, w tym zakupionym ze składek społeczeństwa po pierwszej wojnie światowej "Darem Pomorza". To on w latach 1935-36 był kapitanem tego
najpiękniejszego żaglowca w rejsie dookoła świata, a z nim kilkuset przyszłych oficerów marynarki po raz pierwszy opłynęło świat dookoła. Konstanty Maciejewicz urodził się 28 listopada 1890 roku w
Niemirowie na Podolu. Po powrocie do Polski nostryfikował w kraju rosyjski dyplom kapitana. Już we wrześniu 1939 r po wybuchu drugiej wojny światowej aresztowany został wraz z innymi profesorami PSM przez
Niemców i osadzony w obozie koncentracyjnym w Stutthófie. Następnie dzięki zabiegom żony zwolniony z obozu przebywał w Warszawie, później w podlubelskim majątku Kluczkowice pracował jako robotnik
tartaczny i marynarz. Po wyzwoleniu od września 1944 działał w Lidze Morskiej w Lublinie, a następnie w wydziale szkolnym Departamentu Morskiego Ministerstwa Przemysłu i Handlu w Bydgoszczy. W maju 1945
roku skierowany na Wybrzeże jako pełnomocnik dla zabezpieczenia majątku PSM organizował szkolnictwo morskie. W 1947 roku zamieszkał w Szczecinie i został pierwszym dyrektorem przeniesionego do naszego
miasta Wydziału Nawigacyjnego PSM.
Ofiara czystek politycznych
W wyników czystek politycznych doby stalinowskiej zwolniono go ze szkoły i od 1 listopada 1953 roku przeszedł do pracy w
szczecińskim oddziale Polskiego Rejestru Statków. Pełnił także funkcję ławnika w szczecińskiej Izbie Morskiej, do 1969 był przewodniczącym komisji egzaminacyjnej PSM.
Zmarł 25 października 1972 roku w
Szczecinie. Spoczywa w Alei Zasłużonych Cmentarza Centralnego.
Przedstawione wyżej wiadomości zaczerpnęliśmy z wyjątkowo rzetelnie przygotowanych na konferencję referatów. Kapitan Jędrzej Porada mówił
o "Etosie marynarskim w życiu i pracy kapitana K Maciejewicza". Kapitan Józef Gawłowicz opowiadał o rejsie "Daru Pomorza" dookoła świata. Piotr Owczarski przedstawił obszerny referat i
multimedialną prezentację o kapitanie K Maciejewiczu jako wybitnym mieszkańcu Szczecina, a kapitan Wiktor Czapp wspominał Kapitana Kapitanów - słynnego "Macaja" i anegdoty o nim.
W konferencji
uczestniczyli także syn i obaj wnukowie Konstantego Maciejewicza.