Marek Gróbarczyk, byty minister gospodarki morskiej w rządzie Jarosława Kaczyńskiego, a obecnie doradca
prezydenta do spraw gospodarki morskiej i bezpieczeństwa energetycznego, gościł w sobotę w Świnoujściu. Poruszył kwestię dwóch głośnych inwestycji - budowy terminalu LNG oraz tunelu.
To kolejny
polityk, który w ostatnim czasie pojawił się w Świnoujściu i zapewniał o ważności wspomnianych przedsięwzięć. Zachwalał to, co udało się w obydwu kwestiach załatwić rządowi Prawa i Sprawiedliwości, a
krytykował posunięcia obecnego rządu, m.in. to, że wszystko realizowane jest opieszale.
- Na dziś nie ma żadnego planu rozwoju gospodarki morskiej - stwierdził M. Gróbarczyk. - Akty prawne, które
obecnie funkcjonują, pozostawił rząd Jarosława Kaczyńskiego.
M. Gróbarczyk odniósł się także do kwestii budowy gazowców. Według niego, nie ma w tej kwestii zaangażowania rządu.
- Całe obciążenie
kieruje się tutaj w stronę PGNiG, które nie ma w interesie budowania gazowców. Należałoby stworzyć konsorcjum, z udziałem chociażby PŻM, stoczni, PGNiG i Gaz-systemu, dzięki któremu budowa tego typu
statków byłaby możliwa. Gazowce znajdowałyby się wtedy w naszych rękach. Dobrze służyłoby to bezpieczeństwu energetycznemu, a także rozwojowi stoczni, która mogłaby wyspecjalizować się w budowie tego typu
jednostek - stwierdził M. Gróbarczyk.
Co natomiast ze sprawą najważniejszą dla mieszkańców Świnoujścia, tj. budową tunelu? Rząd musi dać pieniądze. Co może zrobić prezydent?
- Każde działanie
prezydenta jest teraz odbierane przez rząd jako wkładanie kija w szprychy. Możemy rozmawiać, debatować, naciskać poprzez zadawanie pytań i trafianie do mediów - stwierdził M. Gróbarczyk.
M. Gróbarczyk
w rozmowie z "Kurierem" stwierdził także, że pewniejsza jest budowa w Świnoujściu gazoportu, bo są na to zapewnione pieniądze. Na tunel - nie są i tutaj wszystko jest możliwe. Doradca prezydenta
stwierdził też, że lokalizacja gazoportu w Świnoujściu jest pewna, a ewentualne protesty nic nie zmienią w tej kwestii.