Po dramatycznym I kwartale ub.r., kiedy ważyły się losy nowego kontraktu na tranzyt ropy przez gdański Naftoport,
sytuacja ustabilizowała się. Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" (PERN), właściciel Naftoportu, podpisało umowę z J&S Logistics oraz najważniejszą spółką tej grupy -
Mercuria Energy Trading - i w Gdańsku pojawiły się tankowce z kazachską ropą.
- Tak więc, 2008 r., wbrew początkowym obawom, był całkiem przyzwoity, jeśli chodzi o wielkość przeładunków. Chociaż IV
kwartał był już bardzo słaby - podkreśla Dariusz Kobierecki, prezes Naftoportu.
W sumie, w gdańskim porcie, przeładowano w ub.r. ponad 10,35 mln t ropy i paliw. W 2007 r. było to 11,59 mln t, zaś w
rekordowym 2006 r. - 12,92 mln t. Z kolei 2008 r. był rekordowy pod względem liczby obsłużonych statków. W całej bazie przeładunku paliw płynnych (Naftoport i spółka Port Północny) było ich ponad 300.
Baza to 4 stanowiska: O, P, R i T, o długości 150-350 m, mogące obsługiwać statki o zanurzeniu 10-15 m. Stanowisko T przystosowane jest do obsługi tankowców
o nośności 300 tys. t (VLCC).
Wszystkie połączone są z bazą zbiornikową PERN (o pojemności 900 tys. t) i rafinerią Grupy Lotos. Z kolei baza połączona jest Rurociągiem Pomorskim z rafinerią PKN Orlen w Płocku i systemem rurociągów
"Przyjaźń". Dwa stanowiska: P i O, należą do spółki Port Północny, której właścicielem, od końca ub.r., jest belgijski operator portowy Sea Invest. Trwają jednak rozmowy na temat ich sprzedaży PERN-
owi.
Z nadziejami na przyszłość
- Obawiamy się jednak, że ten rok będzie bardzo trudny. Szacujemy, że możemy obsłużyć tylko 7-8 mln t ropy i paliw - powiedział "Namiarom" D.
Kobierecki.
Wszystkiemu winien jest, tradycyjnie, rosyjski tranzyt ropy. Co prawda, umowa na jej przeładunki w Gdańsku została podpisana, ale nie gwarantuje konkretnych ilości dostarczanego
surowca. W br. obsłużono już 2 tankowce, które przywiozły 200 tys. t ropy, ale trudno stwierdzić ile pojawi się ich w całym roku. Zagwarantowane są natomiast dostawy surowca do wschodnioniemieckich
rafinerii w Schwedt i Leuna (które posiadają gwarancję przeładunkową) oraz polskich PKN Orlen w Płocku i Grupy Lotos w Gdańsku.
Prezes Kobierecki zdaje sobie sprawę, że w ciągu kilku lat Naftoport
może w ogóle przestać obsługiwać tranzyt rosyjskiej ropy. Tym bardziej, że Moskwa zdecydowała się na budowę nowego ropociągu BTS-2, czyli drugiej części Bałtyckiego Systemu Rurociągowego (BTS). Ma on być
alternatywą dla magistrali "Przyjaźń".
Ropociąg będzie się składał z 2 nitek, o łącznej przepustowości 50 mln t surowca rocznie. Będzie prowadzić z Unieczy (w Obwodzie Briańskim, przy granicy
Białorusi z Ukrainą, gdzie znajduje się rozgałęzienie ropociągu "Przyjaźń") do portu Ust-Ługa nad Zatoką Fińską, 110 km na południowy zachód od Petersburga. Pierwsza nitka, o przepustowości 30 mln t,
ma być oddana do użytku w III kwartale 2012 r. Uruchomienie drugiej może nastąpić w 2014 r. Koszt inwestycji szacuje się na 120-130 mld rubli (4,28 - 4,64 mld USD).
BTS 1 również ma początek w
Unieczy, jednak kończy się w Primorsku, nad Zatoką Fińską. Rurociągiem tym, o mocy przesyłowej 75 mln t rocznie, tłoczona jest ropa z Syberii Zachodniej. Z Primorska, surowiec zabierany jest tankowcami do
Europy. Tym samym, tranzyt rosyjskiego surowca przez Gdańsk może zostać zaprzestany.
Rosyjski koncern Transnieft, zarządzający rurociągami, poinformował nawet, że może to nastąpić w 2012 r., kiedy
ruszy ropociąg łączący złoża syberyjskie z portem w Primorsku. Ponadto, przechodząca dotychczas przez Naftoport kazachska ropa, przeznaczona dla Chin, płynie obecnie nowym ropociągiem, bezpośrednio do
Państwa Środka. Także Rosjanie, zaczęli wysyłać swój surowiec do Chin tranzytem, przez kazachski rurociąg.
Prezes Kobierecki podkreśla jednak, że zamknięcie rurociągu "Przyjaźń", lub
zmniejszenie ilości przesyłanej nim ropy, nie musi oznaczać dla Naftoportu katastrofy. Rosjanie będą bowiem musieli w dalszym ciągu dostarczać surowiec do niemieckich rafinerii Schwedt i Leuna.
Oczywiście, dostawy może obsługiwać port w Rostocku, lecz jest on zbyt mały, aby przeładować ropę dla obu zakładów. Jest bowiem w stanie przyjąć tankowce, o nośności do 80-90 tys. t. Stąd, szef Naftoportu
uważa, że ropa dla tych rafinerii (albo przynajmniej dla jednej) i tak będzie musiała przejść przez Gdańsk, a stąd rurociągiem dotrze do Niemiec.
Pewne nadzieje Naftoport wiąże także z
zakończeniem, w 2010 r., realizowanego w gdańskiej rafinerii, Programu 10+, którego celem jest zwiększenie zdolności przerobowych ropy naftowej o 75%, z 6 mln t do 10,5 mln t rocznie. Aby Lotos mógł w
pełni wykorzystać nowe instalacje, będzie musiał sprowadzić, dodatkowo, 4,5 mln t ropy, a potem, po jej przerobie, wysłać wyprodukowane paliwa. Tu prezes Kobierecki widzi szansę na wzrost przeładunków.
- Mamy ponad 4 mln t ropy potrzebnej Lotosowi i ok. 2 mln t gotowych, po jej przerobie, paliw. Dochodzą do tego strategiczne plany PKN Orlen, zwiększenia produkcji o ok. 30%, co również wiąże się ze
wzrostem zapotrzebowania na ropę. W sumie, możemy liczyć na dodatkowych 7-8 mln t, co pokryje brak rosyjskiego tranzytu i oznacza, że przeładunki w 2010 i 2011 r. mogą sięgnąć 11-12 mln t - szacuje D.
Kobierecki.
Naftoport jest w stanie przeładować rocznie 34 mln t. Problemem jest jednak możliwość odbioru surowca. Ani PERN, ani Lotos, nie dysponują bowiem odpowiednim zapleczem magazynowym. Stąd,
niezwykle potrzebna jest budowa nowych magazynów, np. na terenie Siarkopolu (planowana przez PERN), czy też zagospodarowania w tym celu terenu między Naftoportem a Rudoportem, który kiedyś miał służyć
jako terminal chemiczny. Wtedy możliwe będzie nawet zbudowanie piątego stanowiska przeładunkowego.
Spadki - i co dalej?
Nieco gorzej sytuacja wyglądała w ub.r. w innych portach. W
Gdyni, paliwa przeładowywane są przy Stanowisku Przeładunku Paliw Płynnych (SPPP), na falochronie, przy głównym wejściu do portu. Działa ono w ramach Morskiego Terminalu Masowego Gdynia (MTMG). Po
rekordowym 2007 r., kiedy przeładowano ponad 1,2 mln t, w ub.r. zanotowano tam znaczny spadek, bo aż o prawie 50%. Przez SPPP przeszło tylko niewiele ponad 664 tys. t oleju napędowego w imporcie (nie było
w ogóle benzyn). Stanowisko zaś, jest w stanie obsłużyć w ciągu roku nawet 1,5 mln t paliw.
- Tak znaczny spadek - zdaniem Bogdana Buczko, prezesa MTMG - wynikał zarówno ze sporych zapasów oleju
napędowego w kraju, jak i spadku zużycia oraz znacznego wzrostu cen na początku ub.r.
Stanowisko obsługuje zbiornikowce o maksymalnej długości 210 m i nośności 30 tys. t. Jego głębokość to 10,8 m.
Paliwa tam przeładowywane są przesyłane rurociągiem do Operatora Logistycznego Paliw Płynnych (OLPP) w Dębogórzu, skąd trafiają do finalnych odbiorców: poczynając od rafinerii, a kończąc na prywatnych
właścicielach stacji benzynowych.
Plany na br. zakładają jednak wzrost przeładunków, szczególnie benzyn w eksporcie. Ma ich być 150 tys. t, a pierwszy statek po to paliwo był już w Gdyni. W sumie,
przez SPPP ma przejść, w 2009 r., 750 tys. t surowca. Należy jednak pamiętać, że przeładunki ruszyły na nowo faktycznie w 2005 r. Wcześniej, przez ok. 2,5 roku, pojawiały się tam jedynie śladowe ilości
(193 tys. t w 2003 r. i 135 tys. t w 2004 r.).
W portach Szczecina i Świnoujścia, również zanotowano spadek ilości przeładowywanej ropy i paliw. W ub.r. było to 755,5 tys. t (z czego 148 432 t w
tzw. obrocie wewnątrzkrajowym - bunkierka-statek, bunkierka-nabrzeże, nabrzeże-bunkierka), podczas gdy rok wcześniej - ponad 1 mln t.
W obu portach działa spółka Baltchem, która obsłużyła prawie
127,7 tys. t. Jej terminal w Szczecinie to: nabrzeże o długości 265 m i głębokości 4,5-5,5 m, 6 stanowisk załadunku i rozładunku produktów naftowych, 3 stanowiska załadunku i rozładunku produktów
ropopochodnych oraz 9 zbiorników, o łącznej pojemności ponad 9 tys. m3.
W Świnoujściu, Baltchem dzierżawi, od kwietnia 2006 r., od spółki Prolim, dawny terminal Porty Petrol. Wyposażono go w
nowoczesne systemy ochrony środowiska, w zakresie ochrony atmosfery, zabezpieczenia gleby i wód gruntowych, a także stanowiska stacjonarnej ochrony przeciwpożarowej.
Baltchem dysponuje tam 6
zbiornikami, o pojemności 3,7 tys. m3 i 4-9,7 tys. m3 oraz nabrzeżem o długości 272 m, przy którym działają 2 stanowiska przeładunkowe.
- Ubiegły rok był fatalny. Wszystko ze względu na wysokie
ceny paliw. Odbiorcy bali się kupować większe ilości, ze względu na znaczne wahania stawek. Dlatego, sprowadzali niewielkie ilości, co odbiło się na naszych wynikach - tłumaczy Roman Żywuszko, prezes
Baltchemu.
Prezes Żywuszko zaznacza jednak, że ten rok zaczął się dla Baltechmu obiecująco. Spadek cen ropy spowodował znacznie większy ruch w terminalach spółki, niż pod koniec ub.r., a surowiec
przeładowywany jest na zlecenie bezpośrednich odbiorców. Przeładunkiem produktów naftowych w Świnoujściu zajmuje się także PKN Orlen. W ub.r. było to ponad 465 tys.
t.