Właściciele statków śródlądowych wkrótce będą musieli mieć zupełnie nowe tzw. wspólnotowe świadectwo zdolności żeglugowej,
które podnosi stawiane im wymogi techniczne. Armatorzy oceniają, że może to stać się dla nich uciążliwe tylko w przypadku, gdy krajowe przepisy nałożą na nich obowiązki nieprzewidywane przez unijną
dyrektywę w tej sprawie.
Powodem zmiany jest nowa unijna dyrektywa, która obliguje wszystkie kraje członkowskie do wprowadzenia wspólnotowego świadectwa zdolności żeglugowej. Polska jest już
spóźniona w jej realizacji, gdyż obowiązuje ona od 1 stycznia tego roku. Dlatego prace nad nowelizacją ustawy o żegludze śródlądowej nabrały ostatnio tempa. W zeszłym tygodniu jej projekt przyjął rząd.
Zgodnie ź założeniami nowe prawo może zacząć u nas obowiązywać w połowie roku.
Po świadectwo do Szczecina
Na jego podstawie zmieni się przede wszystkim instytucja, która wydaje dokumenty
klasyfikacyjne śródlądowych statków. Dotychczas robił to Polski Rejestr Statków. Tymczasem wspólnotowe świadectwo można będzie uzyskać po poddaniu jednostki badaniu technicznemu przeprowadzanemu przez
specjalną komisję inspekcyjną. Takie komisje mają powoływać dyrektorzy wyznaczonych urzędów żeglugi śródlądowej. Unijna dyrektywa w tej sprawie przewiduje, że muszą one składać się z minimum trzech osób -
przewodniczącego, eksperta od zagadnień budowy statków i ich napędów oraz specjalisty od nautyki, którym w praktyce będzie prawdopodobnie kapitan żeglugi śródlądowej z odpowiednim doświadczeniem. Organem
wydającym świadectwo stanie się dyrektor urzędu żeglugi śródlądowej.
- Według mojej wiedzy, jednym z trzech uprawnionych do tego urzędów będzie nasz szczeciński. Jest to oczywiste, gdyż wiele dróg
wodnych prowadzi przez Szczecin i przypływa tu dużo jednostek - ocenia Piotr Szałaśny, starszy inspektor nadzoru nad żeglugą Urzędu Żeglugi Śródlądowej w Szczecinie.
Co ważne, komisje nie będą miały w
tym zakresie monopolu. Mają one bowiem wydawać świadectwa także w przypadku przedstawienia przez armatora dokumentów potwierdzających spełnienie wymagań technicznych wydanych przez inne instytucje
klasyfikacyjne uznawane przez Komisję Europejską. W praktyce więc w tym zakresie nadal będzie można korzystać z usług Polskiego Rejestru Statków i zagranicznych klasyfikatorów.
Ren wyznacza
normy
Przepisy określają nowe wymogi techniczne dla statków związane z bezpieczeństwem żeglugi. Istotne są też w nich kwestie ochrony środowiska, w tym dopuszczalna emisja spalin z napędów
jednostek. Zdaniem Piotra Szałaśnego, nowe wymagania będą większe od dotychczasowych.
- Specyfikacja techniczna wszystkich badań statku potrzebnych do wydawania świadectwa wspólnotowego jest taka sama,
jak dla statków pływających po Renie. Dotychczas było tak, że statek, który posiadał dokumenty uprawniające do żeglugi na tej rzece, mógł pływać po wszystkich wodach wspólnotowych. W drugą stronę nie było
to możliwe, gdyż standard na tej rzece był najwyższy. Teraz na podstawie tej nowej dyrektywy wszystkie przepisy zostały podciągnięte właśnie pod te obowiązujące na królowej europejskich wód. Świadectwo
wspólnotowe umożliwi więc uprawianie żeglugi na wszystkich wodach śródlądowych Unii Europejskiej, w tym także na Renie. Stan bezpieczeństwa technicznego statku będzie zdecydowanie podniesiony - ocenia
inspektor.
Świadectwa mają być wydawane na pięć lat dla statków pasażerskich i na 10 lat w przypadku pozostałych jednostek. Nowych dokumentów nie będą potrzebowały promy oraz statki sportowe i
rekreacyjne.
Ustawa przewiduje tu jednak okresy przejściowe, w których obowiązywać będą jeszcze stare regulacje. Wcześniej wydane dokumenty zachowają swoją ważność do końca ich obowiązywania. Zgodnie z
założeniami ma to dać armatorom czas na przystosowanie się do nowych przepisów. Inaczej sprawa wyglądać będzie ze statkami nowo zbudowanymi, które od początku będą musiały spełniać nowe wymogi. W praktyce
jednak prawie nie buduje się u nas w tej chwili nowych statków śródlądowych, gdyż ze względów finansowych flotę zasilają przede wszystkim wyremontowane, używane jednostki.
Armatorzy się
przyglądają
Nowe świadectwa dobrze ocenia Zbigniew Garbień, prezes Związku Polskich Armatorów Śródlądowych w Szczecinie. - Przeglądy techniczne będziemy mogli robić w każdym kraju unijnym i one
będą musiały być honorowane przez polskie urzędy. Dyrektywa zunifikuje wymogi techniczne na terenie całej Unii Europejskiej. Nie będzie problemów z jakimiś szczegółami technicznymi i rozbieżności między
komisjami niemieckimi, holenderskimi czy francuskimi. Będzie to więc prawdziwie unijne świadectwo, które stopniowo zastąpi te dotychczasowe. Uproszczona będzie też cała procedura, gdyż świadectwo wydawane
ma być bezpośrednio po przeglądzie. Dotychczas było tak, że jak PRS dawał nam świadectwo klasy, to trzeba było z nim iść do urzędu, złożyć tam dokumenty i na tej podstawie wydawano nam dopiero
świadectwo.
Prezes ocenia, że armatorzy nie będą mieli problemów ze spełnieniem wymagań stawianych przez unijną dyrektywę, o ile nie zostanie ona za bardzo rozwinięta przez krajowe przepisy.
- Nasza
flota w zdecydowanej większości pływa już po śródlądowych wodach europejskich. Pewne przystosowawcze zabiegi wykonywaliśmy już wcześniej. W wielu przypadkach te wymogi nie różnią się od polskich. Ważne,
że zachowane zostaną okresy przejściowe. Statki zbudowane 10 czy 15 lat temu będą mogły pływać bez większych modyfikacji. Tak się to robi na Zachodzie, że armator nie jest zaskakiwany jakimiś drastycznymi
zmianami przepisów, w efekcie których musi nagle wyłożyć duże pieniądze na modernizacyjne remonty. Nie znamy jednak jeszcze szczegółów ustawy, więc mogło się tam coś wkraść, co skomplikuje nam życie. Na
spotkaniach ze stroną rządową w tej sprawie mówiliśmy, że nie zgodzimy się na wprowadzenie wymogów wychodzących poza unijną dyrektywę - podkreśla Zbigniew
Garbień.