Marszałek województwa, prezydent Szczecina, przewodniczący Rady Miasta i szczeciński senator PO w ostatnich dniach
napisali listy do premiera Tuska zachęcające do ratowania stoczni. Wszyscy apelują o renegocjacje warunków postawionych przez Komisję Europejską, ale szansę na to są niewielkie.
Pisanie listów do
rządu w sprawie Stoczni Szczecińskiej Nowej prawie dwa tygodnie temu rozpoczęły stoczniowe związki zawodowe i senator Krzysztof Zaremba. Wkrótce potem z osobnymi listami adresowanymi do premiera wystąpili
marszałek województwa zachodniopomorskiego Władysław Husejko i prezydent Szczecina Piotr Krzystek wspólnie z przewodniczącym Rady Miasta Bazylim Baranem. Cykl listów jak na razie zamyka kolejne pismo
senatora. We wszystkich wystąpieniach powtarza się podobna teza: premier powinien rozmawiać z Komisją Europejską na temat zmiany zasad przekształceń stoczni, gdyż nie uwzględniają one obecnego kryzysu.
"Decyzje Komisji Europejskiej dotyczące polskich stoczni zapadały w jakościowo innej sytuacji gospodarczej niż obecna. Były to decyzje podejmowane przed załamaniem globalnego systemu finansowego" -
można przeczytać w liście marszałka.
"Globalny kryzys ekonomiczny będzie miał silne negatywne skutki nie tylko dla Europy Zachodniej, ale także dla Polski" - napisali prezydent i przewodniczący
RN.
Senator Zaremba ocenia, że z tego powodu zakończenie działań mających uratować stocznię do 31 maja, czyli w terminie określonym przez specustawę, będzie bardzo trudne. "Tak skomplikowany
proces jakim jest przekształcenie i sprzedaż majątku stoczni w celu kontynuacji jej dalszej działalności, w aktualnej sytuacji gospodarczej na rynkach światowych, a zatem w konsekwencji również na rynku
polskim, wymaga czasu co najmniej o 7 miesięcy dłuższego niż ten określony w specustawie, tj. do 31 grudnia 2009 roku".
Senator uważa też, że poza samym wydłużeniem terminu obowiązywania specustawy,
negocjacje z Komisją Europejską powinny obejmować też zgodę na udzielenie przez Skarb Państwa gwarancji na produkcję kolejnych dwóch (poza czterema obecnie budowanymi) statków. Dzięki temu ma stać się
możliwe utrzymanie w ruchu urządzeń do budowy statków (co zapobiegnie ich degradacji) i zatrzymanie w zakładzie doświadczonej kadry Zapobiegnie to też zezłomowaniu 12 tys. ton gotowych sekcji okrętowych.
Do działania premiera wzywają także sygnatariusze pozostałych listów.
"Zachodnioeuropejskie rządy szeroko stosują oparte na pomocy publicznej działania ożywiające gospodarkę, które są
ukierunkowane na podtrzymanie produkcji i ochronę miejsc pracy. Takich działań w stosunku do polskich stoczni oczekujemy od Pana Premiera" - napisali prezydent i przewodniczący.
Zdaniem senatora, w
rozmowach z KE pomóc mogą właśnie ostatnie przykłady interwencji i stosowania protekcjonistycznej polityki gospodarczej min. we Francji, Niemczech, Włoszech i Wielkiej Brytanii. "Wobec powyższego
uważam, że nie możemy dopuścić do sytuacji, w której w przypadku braku znalezienia inwestora dla naszych stoczni, de facto zlikwidujemy przemysł stoczniowy w Polsce godząc się na nierówne i
niesprawiedliwe traktowanie przez KE".
W pismach do premiera pojawiają się też ostrzeżenia przed fatalny-mi skutkami upadku stoczni.
"Przemysł stoczniowy cechuje się licznymi powiązaniami z
branżami ościennymi, które w znacznym stopniu stymulują słabnącą gospodarkę. Likwidacja polskich stoczni spowoduje nie tylko utratę pracy osób w nich zatrudnionych, ale także upadek ko-operujących z nimi
firm" - przestrzegają samorządowcy.
Podobnie widzi to Władysław Husejko. "Likwidacja Stoczni Szczecińskiej Nowa będzie oznaczać depresję gospodarczą województwa zachodniopomorskiego na skutek
upadku kilkudziesięciu firm kooperujących ze stocznią i braku instrumentów po-prawnego funkcjonowania w systemie gospodarczym dotkniętym kryzysem. Spowoduje to również utratę kilku tysięcy miejsc pracy i
wzrost bezrobocia w województwie" - prze-widuje marszałek.
Pomimo tych apeli Ministerstwo Skarbu Państwa sceptycznie podchodzi do możliwości renegocjacji warunków przekształcenia stoczni z KE. Mówił
o tym zarówno wiceminister skarbu Zdzisław Gawlik, jak i rzecznik prasowy resortu Maciej Wewiór. Zdaniem tego ostatniego, nie ma szans na wynegocjowanie dłuższego terminu na sprzedaż zakładu, a przeciąga
nie całej operacji w czasie mogłoby mu tylko zaszkodzić.