Lech Kaczyński odznaczył pośmiertnie marynarzy: im większe zasługi dla utopienia statku, tym wyższe odznaczenie.
Kawalerski Order Odrodzenia Polski dostali dwaj kapitanowie żeglugi wielkiej. Złote Krzyże Zasługi w sumie 43 marynarzy i oficerów.
W liście z okazji nadania Lech Kaczyński napisał m.in. (...) W
uznaniu dla niezłomnej postawy oraz wieloletnich zasług dla polskiej gospodarki morskiej (...). Zawsze będziemy wspominać kapitanów oraz wszystkich ich podkomendnych jako ludzi o wielkich przymiotach
charakteru, jako postaci stanowiące wzór marynarskiego profesjonalizmu i patriotycznego oddania (...).
Powiedzmy od razu, że zasługi dla polskiej gospodarki morskiej i patriotyczne oddanie
odznaczonych polegały na tym, że dali się utopić razem ze swoimi statkami. Odznaczeni to kapitanowie i załogi dwóch statków handlowych: m/s "Busko-Zdrój", który zatonął w 1985 r. i m/s "Leros
Strength", który zatonął w 1997 r. Obie katastrofy nie łączy ze sobą nic, poza faktem, że obie zdarzyły się 8 lutego, i od kilku lat w Gdyni, w kościele morskim pw. Matki Boskiej Nieustającej Pomocy i
św. Piotra Rybaka odbywa się z tej okazji nabożeństwo żałobne.
Ordery i krzyże w imieniu prezydenta RP wręczał rodzinom prezydent Gdyni Wojciech Szczurek i zarazem jeden ze społecznych doradców
Kaczyńskiego, list odczytywała senator PiS Dorota Arciszewska.
Dlaczego Lech Kaczyński odznaczył ofiary tych, a nie innych katastrof morskich, możemy jedynie spekulować, bo w Kancelarii Prezydenta
tradycyjnie nie raczą odpowiadać na pytania dziennikarza "Nie". Jedyne co przychodzi nam do głowy to, że senator Arciszewska jest córką utopionego dowódcy "Leros Strength" kapitana Eugeniusza
Arciszewskiego, zaś ci z "Buska-Zdroju" dostali przy okazji, bo jakby to wyglądało na jednej mszy, że jedni dostali, a drudzy nie?
Jednak ofiar katastrof morskich w Polsce jest od diabła:
drobnicowiec "Kudowa -Zdrój" - 22 ofiar, tankowiec "Athenian Venture" - 29 ofiar, prom "Jan Heweliusz" - 55 ofiar, jacht żaglowy "Bieszczady" - 7 ofiar, statek rybacki "Cyranka" - 12
ofiar, by wymienić najgłośniejsze. Kaczyński powinien odznaczyć jeszcze co najmniej kilkaset innych osób, bo dlaczego nie? A gdzie ofiary katastrof lotniczych, pożarów, katastrof budowlanych, wypadków na
drogach?
Kaczyński w swoim liście pisze, że marynarze to ludzie twardzi, którzy potrafią stawiać czoła groźnym, nieprzewidzianym sytuacjom. Zdaniem Izby Morskiej w Gdyni badającej katastrofę
"Buska-Zdrój" załoga nie użyła środków wzywania pomocy i nie umiała we właściwy sposób obsługiwać tratw ratunkowych. Sam statek miał wady konstrukcyjne i źle zamocowany ładunek i nie nadawał się do
żeglugi. Kapitan w ogóle nie powinien nim wypłynąć. Ale załóżmy, że w PRL mu kazali. W przypadku "Leros Strength" Polska Izba Morska się nie wypowiadała, bo pływał pod banderą cypryjską, a należał do
armatora z Grecji. Jednak z raportów władz cypryjskich i wcześniejszej kontroli w Rotterdamie wynika, że kapitan nie powinien nim wypływać, gdyż jednostka była w fatalnym stanie technicznym, cała
przeżarta rdzą. Najrozsądniejszą rzeczą, jaką powinien zrobić kapitan Arciszewski to pójść do kapitanatu portu i poprosić o inspekcję. Choćby po cichu, w tajemnicy przed armatorem, aby ten przysłał po
towar inną jednostkę. Nie zrobił tego. Zaryzykował.
Kaczyński nadając te ordery i krzyże naruszył przepisy ustawy o orderach i odznaczeniach. Ustawa mówi wyraźnie, że Order Odrodzenia Polski, jest
nadawany osobom, które zasłużyły się Polsce zaś Krzyż Zasługi jest nagrodą dla osób, które położyły zasługi dla Państwa lub obywateli.
W obu wypadkach ani państwo, ani obywatele nie odnieśli nie tylko
znacznych korzyści, ale w ogóle żadnych korzyści, a nawet można powiedzieć, że ponieśli straty.