Już od ponad ośmiu miesięcy przy Nabrzeżu Bułgarskim szczecińskiego portu stoją trzy trawlery. Ich holenderski
właściciel pierwotnie chciał je tu przebudować, ale dziś nikt nie jest w stanie powiedzieć, co będzie się z nimi dalej działo.
Rzecz dotyczy trzech pływających pod banderą panamską trawlerów: Timor
Olga, Timor Claire i Timor Dorothy. Mają po 45 metrów długości i do Nabrzeża Bułgarskiego przybiły w końcu maja zeszłego roku. Ich holenderski właściciel na temat przebudowy jednostek (m.in. na statki
typu offshore do zaopatrywania platform wiertniczych) rozmawiał ze stoczniową spółką Marco Service w Szczecinie. Nie doszło jednak do podpisania umowy w tej sprawie i na trawlerach do dziś nie rozpoczęły
się żadne prace. Nikt nie jest też w stanie powiedzieć, jakie są obecnie zamiary właściciela.
- Jak do nas zadzwoni, to mamy z nim kontakt, ale ostatnio nawet nie odbiera telefonu - wyjaśnia Waldemar
Kaczmarski z Marco Service. - Właściciel pomysłów ma dużo, ale w kryzysie na ogół ciężko jest cokolwiek przerobić. Nie wiemy, co z tymi statkami będzie dalej. Jeśli tu wpłynęły, to pewnie po jakimś
przeglądzie będą mogły też same wyjść z portu.
Nic na temat dalszych losów statków nie wie też Morska Agencja Szczecin, która początkowo była ich agentem w porcie.
- To była dość dziwna sytuacja,
gdyż statki najpierw weszły do portu, a później ich właściciel zaczął szukać agenta - opowiadał nam proszący o anonimowość pracownik MAS. - Zazwyczaj załatwia się to przed wejściem do portu. W listopadzie
czy grudniu właściciel wypowiedział nam agencję, więc nie zajmujemy się już tymi statkami. Słyszałem, że rozważał, czy nie sprzedać ich na złom. Dla nas to tylko strata czasu, a telefony z pytaniami
dotyczącymi tych statków odbieramy do dziś.
W całej sprawie pojawia się jedna konkretna data. Armator trawlerów zgłosił u dyspozytora Zarządu Morskich Portów Szczecin i Świnoujście, że wyjdą one z
portu 15 lutego. Okazuje się jednak, że tak naprawdę do niczego go to nie zobowiązuje.
- Nie wiadomo, czy do tego dojdzie, gdyż ten termin zawsze można przesunąć - wyjaśnia Wojciech Sobecki, rzecznik
prasowy ZMPSŚ.