Do Stoczni Szczecińskiej Nowej dziś po raz pierwszy ma przyjechać przedstawiciel zarządcy kompensacji. Do zakładu w
dalszym ciągu nie dopływa odcięte z powodu zaległości ciepło, a nastroje wśród zziębniętej załogi są coraz gorsze.
Rada wierzycieli na zarządcę kompensacji Stoczni Szczecińskiej Nowej 21 stycznia
wybrała firmę Bud-Bank Leasing z Warszawy. To do niej należeć ma kierowanie zakładem pod rządami specustawy i przygotowanie jego majątku do sprzedaży inwestorom.
Pełnomocnik zarządcy kompensacji ma
zjawić się w Szczecinie dopiero dzisiaj. Zdaniem związków zawodowych jest to zbyt późno, bo do rozwiązania jest przynajmniej kilka poważnych problemów związanych z bieżącym funkcjonowaniem zakładu.
Najbardziej dokuczliwym jest brak ciepła. Z powodu przekraczających milion złotych zaległości w opłatach, jego dostawy w poniedziałek przerwała Szczecińska Energetyka Cieplna. Zarządca ma dziś rozmawiać z
nią w tej sprawie. Kolejną istotną sprawą jest ustalenie warunków dzierżawy majątku stoczni, którą nadal zainteresowany jest Mostostal Chojnice. Od decyzji zarządcy zależy też, kiedy i kto odejdzie z
pracy w zakładzie w ramach programu dobrowolnych odejść. Chęć rozwiązania umowy w jego ramach w pierwszym terminie (do 26 stycznia) nie zgłosiło tylko sześć osób spośród prawie czterech tysięcy
pracowników stoczni.
Roman Pniewski, przewodniczący zakładowej „Solidarności’80”, ocenia, że sytuacja w stoczni robi się dramatyczna.
- Mam nadzieje, że ten zarządca w
końcu do nas dojedzie, bo minęło już tyle dni, a jeszcze się u nas nie pokazał. To jest problem, tym bardziej, że zarząd stoczni złożył wypowiedzenia. Skoro jest specustawa, to ktoś powinien ją
realizować. Niestety może to oznaczać koniec naszej stoczni, tym bardziej że wyłączyli nam ogrzewanie i nie wiadomo, czy za tym nie pójdzie prąd i inne media. Po wyborze zarządcy dotychczasowy zarząd nie
ma uprawnień, żeby rozwiązać takie sprawy. Ile ludzie wytrzymają w tak niskich temperaturach? Takie sprawy powinno się załatwiać od ręki - uważa przewodniczący.
Związkowcy liczą, że będą mogli spotkać
się dziś z zarządcą i dowiedzą się, jakie są jego plany dotyczące stoczni. - Mamy obawy, że będą chcieli nas już tylko stąd wygonić. Jeżeli tak, to muszą liczyć się z naszym ostrym protestem, bo nie tak
miało to wyglądać - ostrzega Roman Pniewski.