Warszawa. Dostawy gazu rosyjskiego na Bałkany zmalały wczoraj, nie zanotowano natomiast obniżenia dostaw do
Europy Zachodniej i Polski. Gazprom zarzuca Ukrainie kradzież surowca.
Dostawy gazu rosyjskiego w Rumunii pozostawały w poniedziałek niższe o 30 proc. od ustalonego poziomu, a w Bułgarii - o 15
proc. Zmniejszyły się także o 7,5 proc. dostawy do Chorwacji i zapowiedziano redukcję o mniej więcej 20 proc. dostaw na Węgry. Budapeszt ostrzegł, że może proporcjonalnie zmniejszyć ilość rosyjskiego gazu
transportowanego przez terytorium Węgier do Serbii i Bośni.
Państwowa spółka paliwowa Ukrainy Naftohaz zapewniła, że ograniczenie dostaw do Bułgarii, Rumunii, Turcji, Grecji i Macedonii jest związane z
działaniami Gazpromu i jego mołdawskiej spółki-córki Moldovagaz i ma na celu podważenie pozycji Ukrainy jako rzetelnego państwa tranzytowego.
Rzecznik Komisji Europejskiej Terran Terradellas
poinformował natomiast, że choć są "pewne zakłócenia" w dostawach gazu ziemnego z Rosji przez Ukrainę, to nie ma poważnych problemów i znaczących przerw w dostawach. Komisja Europejska zapewniła, że
nie ma bezpośredniego niebezpieczeństwa braku gazu dla ostatecznych odbiorców i przemysł wciąż otrzymuje ten surowiec.
Nie zaobserwowano spadku dostaw do Niemiec. Także francuska minister gospodarki
Christine Lagarde oceniła po spotkaniu z przedstawicielem rosyjskiego monopolisty gazowego Gazpromu, że zaopatrzenie Francji w gaz nie jest "w żaden sposób zagrożone".
Tymczasem Sąd Gospodarczy
Kijowa zabronił Naftohazowi przesyłania rosyjskiego gazu tranzytem przez Ukrainę według stawki z ubiegłego roku. Zakaz ten ma być traktowany jako zabezpieczenie złożonego przez resort ds. paliw i
energetyki pozwu o uznanie za nieważną umowy między Naftohazem a Gazpromem, która przewiduje tranzyt błękitnego paliwa po cenie 1,6 dol. za tysiąc metrów sześc. na 100 kilometrów. Zgodnie z umową, taka
stawka powinna obowiązywać do 2010 r.
W Paryżu wiceprezes Gazpromu Aleksandr Miedwiediew oskarżył Ukrainę o kradzież 50 milionów metrów sześciennych gazu, z czego połowę z gazociągu biegnącego przez
terytorium Ukrainy, a połowę z podziemnych zbiorników.
Wieczorem podczas rozmowy z premierem Władimirem Putinem szef Gazpromu Aleksiej Miller poinformował, że koncern zmniejszy dostawy gazu na Ukrainę
o dodatkowe 65,3 mln m sześc., czyli tyle, ile Ukraina - zdaniem Rosjan - nielegalnie podbiera. Putin zaaprobował takie posunięcie.
W czwartek Rosja całkowicie wstrzymała dostawy gazu na Ukrainę,
wskazując jako powód długi Kijowa i brak umowy regulującej ceny surowca w 2009 r.