Nie milknie oburzenie armatorów jednostek stacjonujących w kołobrzeskim Porcie Jachtowym. Przypomnijmy, że
chodzi o opłaty za wjazd na teren mariny wprowadzone bez uprzedzenia przez prezesa Zarządu Portu Morskiego Henryka Rupnika.
Przy bramie portowej ustawiono szlaban. We wtorek droga dojazdowa została
zablokowana przez niezadowolonych użytkowników portu. Uważają, że płacąc za postój swoich jednostek niemałe pieniądze, powinni mieć swobodny dostęp do nich. Żądają, aby klienci statków organizujących
wyprawy na morskie wędkowanie także nie płacili za wjazd do mariny. Te same żądania wysuwają żeglarze.
Wczoraj w siedzibie Zarządu Portu Morskiego z inicjatywy armatorów, doszło do spotkania z prezesem
H. Rupnikiem. Choć zakładali oni, że spotkanie będzie miało charakter partnerski, wyszli z niego zbulwersowani.
- Potraktowano nas jak intruzów, a nie jak partnerów - komentowali.
- Działamy
zgodnie z kodeksem handlowym, prawa nie łamiemy i w związku z tym wprowadziliśmy opłaty za wjazd - wyjaśniał chwilę wcześniej zebranym prezes Rupnik. - Po planowanym remoncie portu szlaban, który jest
rozwiązaniem tymczasowym zostanie usunięty. Zamiast niego pojawią się parkomaty. To wszystko, co mam państwu do powiedzenia.
Oburzeni armatorzy nie dawali za wygraną.
- Niech pan odwiedzi porty
Unii Europejskiej - proponowali. - Tam nabrzeża są otwarte. Nikt nie pobiera opłat za wjazd na teren portu. Wiemy, bo zawijamy do różnych portów i widzimy, jaka tam jest organizacja. Wstyd przed gośćmi,
którzy chcą do nas przyjechać. Panie, pan ogranicza nie tylko nasz interes, ale również interes Kołobrzegu. Wstyd, bo powinien pan dbać o dobro naszego miasta!
- Jeśli mam płacić za swój samochód,
za samochody moich załóg i za samochody moich klientów, to nic tylko wycofać się z interesu - komentował podczas spotkania decyzję prezesa właściciel dwóch jednostek żaglowych Wojciech Dubois. - Jeżeli
szlaban przy wjeździe do Portu Jachtowego pozostanie zamknięty, oznaczać to będzie koniec największego centrum wędkarstwa morskiego w Polsce, jakie mieści się w Kołobrzegu.
Armatorzy i użytkownicy
kołobrzeskiego Portu Jachtowego, mimo iż wyszli z rozmowy z prezesem z fiaskiem, nie dają za wygraną. Zaplanowali już kolejne spotkanie - tym razem we własnym gronie. Opracują podczas niego strategię
dalszej walki.