W sobotę, po kilku godzinach nerwowych rozmów, zostało podpisane ostateczne porozumienie między rządem a związkami
zawodowymi w sprawie przekształceń stoczni i zabezpieczeń dla ich pracowników. W tym tygodniu rząd chce skierować do Sejmu projekt stoczniowej specustawy.
Po prawie dwóch tygodniach negocjacji wstępne
porozumienie między rządem a związkami zostało przyjęte w czwartek późnym wieczorem. Finalną wersję dokumentu z naniesionymi poprawkami związkowcy mogli przeczytać jednak w Warszawie dopiero w sobotę, tuż
przed zaplanowanym na godz. 12 podpisaniem umowy.
- Było dramatycznie - ocenia Jacek Kantor, szef S 80 w Stoczni Szczecińskiej Nowej. - Strona rządowa chciała wpaść na 15 minut i podpisać to
porozumienie, ale to była zbyt ważna sprawa, żeby tak do tego podejść. Trzeba było sprawdzić, czy nie ma jakichś błędów albo przekłamań. Przeczytali to ludzie ze stoczniowych działów kadr, którzy będą
pracować na podstawie tej ustawy. Zaczęło wychodzić, że pewne rzeczy nie wyglądają tak, jak to sobie ustaliliśmy i trzeba je wyjaśnić albo doprecyzować. To spowodowało nerwowość po obu stronach.
Porozumienie udało się jednak w końcu podpisać. Dziś do godz. 15 będzie jeszcze można zgłaszać do niego ostatnie uwagi. Jutro projektem stoczniowej specustawy ma się zająć Rada Ministrów. W środę lub w
czwartek mogłoby się odbyć jej pierwsze czytanie w Sejmie, tak by można było ją uchwalić jeszcze przed świętami. Plany rządu zakładają, że specustawa w życie wejdzie od 1 stycznia 2009 r.
- Ta ustawa
pozwoli sprywatyzować stocznię poprzez sprzedaż aktywów i pozwoli utrzymać jej potencjał produkcyjny, czy to stoczniowy, czy inny - po podpisaniu porozumienia mówił minister skarbu Aleksander Grad.
Zgodnie z warunkami postawionymi przez Komisję Europejską, do maja 2009 r. majątek stoczni ma zostać podzielony na części i sprzedany w przetargach inwestorom. Nie będą oni już obciążeni koniecznością
zwrotu starych długów i zakwestionowanej przez KE pomocy publicznej. Ma im to pozwolić na uruchomienie na majątku stoczniowym zyskownej produkcji, ale nie daje gwarancji odtworzenia stoczni. Obecnie ma
ona zagwarantowane finansowanie budowy tylko czterech statków, co zapewni jej funkcjonowanie do połowy grudnia. Trwają jednak rozmowy z Mostostalem Chojnice, który miałby wydzierżawić majątek zakładu i
prowadzić na nim produkcję do czasu sprzedaży. W zamian zyskałby prawo jego pierwokupu.
Dla pracowników stoczni i spółek od niej zależnych przewidziany jest program dobrowolnych odejść. Otrzymają oni
odszkodowania: 60 tys. zł osoby ze stażem ponad 25 lat, 45 tys. zł powyżej 10 do 25 lat i 30 tys. zł od 6 do 10 lat. W sobotę z 15 do 20 tys. zł podniesione zostały odprawy dla osób ze stażem do 5 lat.
Rząd szacuje, że w sumie na program ochronny dla pracowników stoczni w Szczecinie i Gdyni wyda od 400 do 500 mln zł.
Związkowcy nie oceniają jednak tego jako swój sukces. - Specustawa ma nam przede
wszystkim odtworzyć miejsca pracy i dopiero czas pokaże, czy wybraliśmy tu właściwe narzędzie - twierdzi Jacek Kantor. - Po tej stronie jest klęska, bo nie obroniliśmy stoczni, ale przygotowaliśmy jedynie
coś, co ma pomóc ją odtworzyć. Jeśli chodzi o sprawy pracownicze, to osoby z dłuższym stażem są na tyle zabezpieczone, że biorąc odszkodowanie i świadczenie przedemerytalne, w miarę spokojnie będą mogli
doczekać do emerytury. Młodsi są bardziej mobilni. Otrzymają środki na półroczne zagospodarowanie. Jeśli połączy się je z programem zwolnień monitorowanych, który pozwala otrzymywać pieniądze także przez
pół roku, to będą mieli około roku na znalezienie pracy. Mogą poczekać na podmiot, który powstanie w stoczni, albo poszukać zatrudnienia gdzie indziej - uważa związkowiec.