Stocznia Szczecińska Nowa otrzyma finansowanie na budowę 4 statków. Zapewni jej to funkcjonowanie jedynie w najbliższych
tygodniach, dlatego potrzebne będzie inne rozwiązanie, żeby zakład dotrwał do zaplanowanej na maj sprzedaży inwestorom.
Wczoraj w Warszawie spotkali się przedstawiciele zarządu i związków zawodowych
Stoczni Szczecińskiej Nowej, rządu, Agencji Rozwoju Przemysłu i Korporacji Ubezpieczeń Kredytów Eksportowych. Rozmawiali o zapewnieniu zakładowi pieniędzy na bieżącą produkcję, co w ostatnich tygodniach
staje się coraz trudniejsze. Z nieoficjalnych informacji wynika, że przedstawiciele ARP i KUKE obiecali stoczni pieniądze na budowę czterech statków z zaliczek armatorskich. Ma to zapewnić funkcjonowanie
zakładu do połowy grudnia. Jego dalsze utrzymanie jest sprawą otwartą. Rządowy pomysł mówi o inwestorze, którzy mógłby wydzierżawić majątek stoczni i finansować produkcję do czasu jego sprzedaży. Do tej
roli najczęściej typuje się Mostostal Chojnice - niedoszłego stoczniowego inwestora, który nadal jest zainteresowany jej kupnem na nowych zasadach.
Związkowcy podkreślają, że to tylko drobny krok w
kierunku uratowania zakładu.
- Trudno być zadowolonym z czegoś, co otrzymuje się na pięć minut - ocenia Jacek Kantor, przewodniczący S80 w SSN. - Dostaliśmy kromkę chleba, a nie wiemy, kiedy będzie
obiad. Dobrze, że mamy chociaż rozwiązaną kwestię bieżących dni i grudniowej wypłaty. Niestety, poza tym przyszłość stoczni jest na razie we mgle.
Jutro w Warszawie odbędzie się decydująca runda
negocjacji w sprawie ostatecznego kształtu specustawy, która ma umożliwić sprzedaż majątku stoczni inwestorom. Między rządem i związkami zawodowymi nadal utrzymują się spore różnice, dotyczące przede
wszystkim wysokości i warunków udzielania odpraw dla stoczniowców, którzy nie znajdą pracy w nowym podmiocie. Ostatnia propozycja rządu mówiła (zależnie od stażu pracy) o stawkach od 15 tys. zł do 50 tys.
zł. Związkowcy traktują ją tylko jako punkt wyjścia do czwartkowych rozmów. Obie strony deklarują, że chcą zawrzeć w tej sprawie kompromis. Nie będzie on jednak jeszcze oznaczał zamknięcia sprawy
specustawy.
- Najważniejsze będzie, czy to, co ustaliliśmy spodoba się załodze stoczni. Jeśli dostaniemy takie upoważnienie, to w przyszłym tygodniu wrócimy do Warszawy i podpiszemy porozumienie -
wyjaśnia Jacek Kantor.