- Chcemy pracować w stoczni, a nie brać rekompensaty za bezrobocie - mówili pracownicy Stoczni Szczecińskiej
Nowej związkowcom, którzy negocjują z rządem zapisy specustawy umożliwiającej przekształcenie ich zakładu. Wszystkich zaskoczyła zapowiedź przyjazdu do Szczecina unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie
Kroes.
W piątek po całym tygodniu negocjacji w Ministerstwie Skarbu Państwa związkowcy po raz pierwszy przedstawili załodze stoczni dotychczasowe wyniki rozmów.
- Jest spora doza niepewności, bo tak
naprawdę nie potrafiliśmy powiedzieć załodze, co nas czeka - opowiada Jacek Kantor, przewodniczący "S 80" w SSN. - Rekompensaty, czy jakieś odszkodowania nie są najważniejsze dla większości
załogi. Oni chcą pracować i nie godzą się na likwidację przemysłu stoczniowego w Szczecinie. Dlatego naszym głównym celem będzie walka o zachowanie stoczni - deklaruje związkowiec.
Na dziś zaplanowane
są kolejne konsultacje z załogą stoczni. We wtorek w Warszawie ma się rozpocząć druga runda negocjacji, której efektem powinno być ustalenie ostatecznej wersji stoczniowej specustawy. Określi ona, w jaki
sposób inwestorom sprzedany ma zostać majątek zakładu, na którym będą oni mogli rozpocząć produkcję bez obciążenia starymi długami i konieczności zwrotu pomocy publicznej. Znaleźć mają się w niej także
zapisy dotyczące finansowych osłon dla pracowników. Zgodnie z warunkami postawionymi przez Komisję Europejską, na przeprowadzenie całej operacji rząd ma czas do końca maja.
W piątek pracowników stoczni
zaskoczyła unijna komisarz Neelie Kroes, która za pośrednictwem swojego rzecznika zapowiedziała przyjazd do stoczni w Szczecinie i Gdyni 1 - 2 grudnia. Wcześniej obiecała taką wizytę podczas demonstracji
stoczniowców w Brukseli w połowie września. Po odrzuceniu przez nią programów restrukturyzacyjnych stoczni i przeforsowaniu obecnego sposobu odtworzenia produkcji w zakładach, raczej nie ma ona jednak co
liczyć na dobre przyjęcie.
- Jedyne, co by mogło nas zadowolić, to gdyby pani komisarz przywiozła zmienioną treść decyzji w sprawie stoczni. Powinna sobie zdawać sprawę, że jej podejście złamie losy
wielu stoczniowych rodzin. Pamiętamy, jak wiele było dramatów po poprzednim upadku stoczni, a teraz perspektywy są jeszcze gorsze - ocenia Jacek Kantor.