Związkowcy ze Stoczni Szczecińskiej Nowa uważają, że nie da się zrealizować zaproponowanego podczas debaty w
Parlamencie Europejskim pomysłu odtworzenia produkcji stoczniowej po sprzedaniu majątku zakładu. Resort skarbu opracowuje scenariusz działań, który uwzględnia unijną propozycję.
Podczas
zorganizowanej z inicjatywy europosłów lewicy wtorkowej debaty w PE Neelie Kroes, unijna komisarz ds. konkurencji, zaproponowała dla stoczni w Gdyni i Szczecinie rozwiązanie sprawdzone przy
restrukturyzacji greckich linii lotniczych Olympic Airways: wyodrębnienie majątku trwałego stoczni, jego sprzedaż w przetargu inwestorom, spłatę długów z uzyskanych w ten sposób pieniędzy i likwidację
spółki, która przeprowadzi tę operację. Dzięki temu w kontynuowaniu produkcji na bazie majątku stoczniowego nie przeszkodziłaby negatywna decyzja Komisji Europejskiej w sprawie zwrotu przez stocznię
pomocy publicznej.
- Nabywcy aktywów będą mogli wznowić działalność na miejscu stoczni, bez obciążenia pomocą publiczną. Dlatego mają szansę na rentowność. Będą nawet mogli zatrudnić więcej ludzi niż
miałoby to miejsce, gdyby wdrożyć polskie plany przesłanie 12 września - twierdziła cytowana przez PAP komisarz.
Ministerstwo skarbu pracuje nad scenariuszem działań, który miałby uwzględniać
unijne propozycje. Jak poinformował nas Maciej Wewiór, rzecznik prasowy MSP, w resorcie trwa analiza prawna. - W polskim prawie w ogóle nie ma pojęcia dobrowolnej likwidacji. Jest upadłość, po której
wchodzą nowi właściciele i właściwie robią z majątkiem co chcą. Tymczasem my nie chcemy dopuścić do podziału stoczni na części. Produkcja stoczniowa powinna być w niej kontynuowana w ramach jednego
zakładu - zapewnia rzecznik.
Związkowcy ze SSN, którzy uczestniczyli we wtorkowej debacie, są zdziwieni jej przebiegiem. - Mile zaskoczyli polscy europosłowie, którzy niezależnie od opcji mówili
jednym głosem - opowiada Zbigniew Żmijewski, szef związku "Stoczniowiec". - Niemile zaskoczyło to, co usłyszeliśmy od pani komisarz Kroes. Ona uznała, że program restrukturyzacyjny dla stoczni nie
przyniesie jej trwałej rentowności - będzie konieczność dalszych dopłat i zwolnienia 40 proc. załogi. Nie przyjęła argumentu, że ludzie są potrzebni do realizacji kontraktów na budowę statków, które są
podpisane do 2012 r.
Jego zdaniem, przeniesienie na stocznie greckich doświadczeń nie jest dobrym pomysłem. - Nawet pani komisarz wie, że nie pozwala na to polskie prawo. Na zmianę przepisów potrzeba
czasu, a stocznia go nie ma - ocenia Zbigniew Żmijewski.
Podobnego zdania jest Jacek Kantor, przewodniczący "S" 80 w SSN. - Dla nas ta propozycja jest nie do przyjęcia. Pani komisarz nie zna
naszej rzeczywistości. To nie są atrakcyjne tereny i majątek, o które biją się inwestorzy. Do tego dochodzi obecny kryzys, z powodu którego firmy porzucają o wiele bardziej atrakcyjne inwestycje, bo banki
nie chcą im pożyczać. Mamy pieniądze od rządu, inwestora i możliwość uzyskania stabilizacji. Nie wiem, co zrobiliśmy pani komisarz, że ona jest tak źle nastawiona do polskich stoczni.
Związkowcy ze
Szczecina chcą zorganizować 28 października demonstrację w Brukseli, na którą mają przyjechać też stoczniowcy z Gdyni. Zapowiadają, że jeśli nie uda się im w tej sprawie porozumieć z premierem, przypomną
o sobie na ulicach Warszawy.