PIĘĆ osób było na pokładzie pogłębiarki "Rozgwiazda", która zatonęła w piątek na Bałtyku - na północ od
miejscowości Gąski (pow. koszaliński) o godz. 6.55. Żadna z nich nie przeżyła. Jednostka spoczęła na głębokości 25 metrów. W jej zbiornikach jest olej. Jeśli nastąpi wyciek, dojdzie do poważnego skażenia
Bałtyku.
Należąca do Przedsiębiorstwa Robót Czerpalnych i Podwodnych 46-metrowa pogłębiarka holowana była od wtorku z Gdańska w kierunku Świnoujścia. Miała się tam zająć pogłębianiem toru wodnego.
Początkowo ciągnął ją holownik "Stefan", również będący własnością PRCiP. Zestawowi towarzyszyła szalanda (jednostka do wywożenia wydobytego przez pogłębiarkę urobku). Gdy warunki pogodowe na Bałtyku
się pogorszyły, dowódca holownika zwrócił się do Kapitanatu Portu w Ustce o pozwolenie na wejście do portu. Wyraził on zgodę, ale z uwagi na gabaryty holowanego zestawu - pod warunkiem wpłynięcia w porze
dziennej i pojedynczo. Ponieważ była noc, zdecydowano, że towarzysząca pogłębiarce szalanda zawróci, a "Rozgwiazda" będzie kontynuować podróż na holu "Stefana". Do pomocy wezwano holownik
"Goliat" ze Szczecina. W piątek około godz. 3 dotarł on do statków i rozpoczął asystę holowniczą.
Tuż przed godz. 7, kiedy zestaw holowniczy był na wysokości latarni morskiej w Gąskach, pękła
lina, którą "Rozgwiazda" połączona była ze "Stefanem". Pogłębiarka w jednej chwili ustawiła się bokiem do fal, które niespełna minutę później ją przewróciły. Jednostka natychmiast poszła na dno, a
wraz z nią pięciu członków załogi. Obsługa holowników wysłała komunikaty Mayday. Na ratunek ruszyły jednostki ratownicze SAR "Tajfun" i "Cyklon" oraz stacjonujący w Kołobrzegu "Szkwał". W
akcji udział brały także kuter KOŁ-4, jednostka Straży Granicznej SC-216 oraz łódź hybrydowa Brzegowej Stacji Ratownictwa z Darłowa. Przy poszukiwaniu rozbitków wykorzystano również śmigłowiec Marynarki
Wojennej.
W piątek akcję, podczas której znaleziono ciała dwóch pracowników pogłębiarki, prowadzono do późnych godzin wieczornych. W sobotę rano ją wznowiono. O godz. 13 ostatecznie zaprzestano
poszukiwań. Według najnowszych informacji, podanych przez zarząd PRCiP, znaleziono ciała trzech marynarzy. Niewykluczone, że dwóch pozostałych zginęło we wnętrzu jednostki. W trakcie penetracji akwenu
znaleziono otwartą tratwę ratunkową oraz koło ratunkowe pochodzące z "Rozgwiazdy". Tratwa została prawdopodobnie uwolniona automatycznie, gdy jednostka szła na dno.
Pogłębiarka "Rozgwiazda"
mogła być holowana w odległości do 20 Mm od brzegu i przy sile wiatru 6 st. Beauforta. W chwili katastrofy wiał on z prędkością 5 st. B, a stan morza nie przekraczał 4 stopni.
Obecnie akwen wokół
"Rozgwiazdy" jest obserwowany. Chodzi o szybką reakcję odpowiednich służb na wypadek wycieku paliwa (w zbiornikach pogłębiarki może być nawet 25 tys. litrów oleju napędowego, który był używany do
zasilania potężnego czerpaka i agregatów). Dotąd go nie stwierdzono. Scenariusze postępowania na wypadek ewentualnego skażenia Bałtyku były tematem posiedzenia Wojewódzkiego Zespołu Zarządzania
Kryzysowego.
- W stanie gotowości znajduje się obecnie inspektorat ochrony środowiska, staż pożarna, policja, inspekcja weterynaryjna i samorząd terytorialny z nadmorskich starostw - wyjaśnia wojewoda
Marcin Zydorowicz. - Jesteśmy gotowi do działań, ale mam nadzieję, że nie dojdzie do skażenia linii brzegowej.
Wyciek paliwa mógłby oznaczać katastrofę ekologiczną. Dlatego planowane jest jego
wypompowanie.
- Przy obecnych warunkach pogodowych istnieje duże prawdopodobieństwo, że wydobywające się paliwo napędowe z zatopionej jednostki nie rozprzestrzeni się na duże odległości i nie wystąpi
znaczące zagrożenie dla środowiska wodnego - uspokaja Andrzej Miluch, zastępca wojewódzkiego inspektora ochrony środowiska.