Dyskryminowanie ze względów płacowych marynarzy z krajów UE (w tym Polski) jest coraz częstszą praktyką unijnych armatorów
- ostrzegają polscy związkowcy. W czwartek tym problemem ma się zająć Parlament Europejski, a jutro przedstawiciele europejskich związków zawodowych marynarzy przekażą eurodeputowanym swoje stanowisko w
tej sprawie.
UNIA Europejska jest prawdziwym potentatem morskich przewozów. Udział jej floty w światowym tonażu sięga 38 proc. W strefie unijnej aż 44 proc. towarów jest przewożonych przez statki.
Równocześnie jednak, pomimo przystąpienia do UE Malty i Cypru (krajów, których bandery są popularne wśród zagranicznych armatorów), spada liczba statków pływających pod narodowymi banderami krajów Unii.
Równocześnie rośnie liczba jednostek rejestrowanych pod obcymi, przede wszystkim tanimi banderami z tzw. rajów podatkowych, których administracje zazwyczaj nie mają rzeczywistej kontroli nad tym, co
dzieje się na statkach. Pływające pod nimi załogi często wywodzą się z krajów nienależących do Unii.
Filipiński desant
Jak się okazuje, nie lepiej jest na statkach, które nadal pływają w
narodowych barwach unijnych krajów. Z danych Uniwersytetu Cardiff wynika, że już kilka lat temu wśród marynarzy pływających pod unijnymi banderami aż 44 proc. stanowili Filipińczycy. Na drugim miejscu - z
11-procentowym udziałem - byli Ukraińcy, a trzecia nacja preferowana we wspólnocie (9 proc. wszystkich marynarzy) to Rosjanie. W sumie więc prawie 2/3 wszystkich zatrudnionych na statkach pod banderami UE
stanowiły osoby niebędące obywatelami UE. Do dziś te statystyki nie poprawiły się.
- Ten problem dotyczy wszystkich unijnych marynarzy - ocenia Janusz Maciejewicz, przewodniczący Krajowej Sekcji
Morskiej Marynarzy i Rybaków NSZZ „Solidarność". - Bardzo duża liczba marynarzy, którzy nie są obywatelami krajów członkowskich, pływa na tych statkach, gdyż po prostu są tańsi. W ten sposób
pozbawiają" naszych marynarzy możliwości pracy. Chodzi o to, żebyśmy konkurowali na zasadzie lepszych kwalifikacji, a nie kraju pochodzenia.
Jego zdaniem, problem w coraz większym stopniu dotyka też
polskich marynarzy pracujących u unijnych armatorów.
- Polacy są eliminowani ze statków pływających pod banderami unijnymi, bo armatorzy twierdzą, że staliśmy się drożsi. Sytuacja się odwróciła, bo
kiedyś polscy marynarze na statkach obcych bander byli zadowoleni ze stosunkowo niskich płac, które otrzymywali. Wszystko się jednak zmienia. Coraz bardziej zbliżamy się do Zachodu i to zjawisko dotyka
nas z drugiej strony - uważa przewodniczący.
Współtworzona przez morską „Solidarność" Europejska Federacja Transportowców ma mówić o tym zjawisku podczas zaplanowanej na 16 października
debaty w Parlamencie Europejskim, która będzie poświęcona zatrudnieniu w transporcie morskim. Poruszona ma zostać tematyka związana z utratą miejsc pracy, dyskryminacją i zaniżaniem płac unijnych
marynarzy. Już jutro ludzie morza zrzeszeni w europejskich związkach zawodowych pod siedzibą Parlamentu Europejskiego mają przekazać eurodeputowanym swoje stanowisko przed tak ważną dla nich debatą.
Komisja widzi problem
Jak się okazuje, problem już wcześnie zauważyła także Komisja Europejska, która wydała dokument „Zintegrowana polityka morska UE". Można w nim przeczytać
m.in.: „Celem Komisji jest również zwiększenie liczby i podwyższenie jakości miejsc pracy w sektorze morskim dla obywateli Europy. Tendencja spadkowa w zatrudnieniu na morzu jest niepokojąca i
należy ją odwrócić, ponieważ doświadczenie w pracy na morzu jest kluczowe także w pracy na lądzie. Aby przyciągnąć Europejczyków do pracy w tym sektorze, niezbędna jest poprawa polityki zatrudnienia i
warunków pracy (w tym BHP), wsparta skoordynowanymi staraniami ze strony wszystkich zainteresowanych podmiotów w sektorze morskim oraz skutecznymi ramami regulacyjnymi, które uwzględniają kontekst
globalny sektora".
Zdaniem związkowców, te dekla-racje jak na razie słabo przekładają się na praktykę. Za unijnymi rozwiązaniami często nie nadążają też przepisy krajowe.
- Od wejścia do UE w
Polsce mamy taką sytuację z marynarskimi ubezpieczeniami społecznymi. Obowiązujące nas unijne regulacje nie są przestrzegane, gdyż brakuje odpowiednich przepisów. Prowadzone są nad nimi prace, ale trzeba
je tak przygotować, żeby były zgodne z prawem wspólnotowym. Nie powinno być tak, że nasi marynarze są wyjęci spod zasad pracy, płacy minimalnej czy ubezpieczenia społecznego, które obowiązują pracowników
lądowych. To wszystko prowadzi do zamieszania w warunkach pracy także u polskich armatorów. Myślę, że europejskie uregulowania nie powinny być tylko ściśle administracyjne. Trzeba jednak stworzyć system
zatrudniania unijnych marynarzy, który będzie spójny z ideami głoszonymi przez UE - podkreśla Janusz Maciejewicz.