Spółkę akcyjne Gdański Terminal Kontenerowy (GTK), o kapitale założycielskim 105 tys. zł, zarejestrowano 9 września 1
998 r. Utworzyło ją 6 polskich firm, na czele z głównym wówczas akcjonariuszem - Cargo Service, który liczył przede wszystkim na przeładunek 8 tys. kontenerów z częściami do samochodów matiz rocznie.
Wprawdzie z kontraktu nic nie wyszło, ponieważ Daewoo wpadło w długi, niemniej terminal powstał, doprowadzając do zmiany oblicza gdańskiego portu. Dotąd miał on charakter portu masowego, opartego o
przeładunki węgla i paliw płynnych, teraz zaczął nabierać bardziej uniwersalnego charakteru.
Jednak lokalizacja nowego terminalu nie była najszczęśliwsza. Na nabrzeżu Szczecińskim nie było
większych możliwości rozwojowych, nie mówiąc o niezbędnej infrastrukturze. Niemniej, nabrzeże przygotowano, uporządkowano place i wyposażono je w 2 dźwigi Kone oraz 2 suwnice placowe. Pierwszy statek
armatora IMCL - Lem Alfa, zawinął do GTK w nocy z 7 na 8 grudnia 1 998 r.
Do końca 1998 r. przeładowano tam 92 TEU, a w następnym roku - tylko 3 tys., co świadczy o niezwykle trudnym starcie
terminalu. Od samego jednak początku - nawet w pierwszym roku - spółka notowała lekki zysk i przez całe 10-lecie miała dodatnie wyniki finansowe, co wskazywało na celowość utworzenia terminalu.
17
stycznia 2000 r. zawinął do GTK pierwszy statek jednego z większych armatorów oceanicznych - OOCL, który, w ramach swojego serwisu Scan Baltic Express, skierował do Gdańska 2 kontenerowce: OOCL Neva i
OOCL Nevski. Już wówczas 21 armatorów oceanicznych zaczęło kierować do GTK swoje kontenery. W rezultacie, w 2000 r., obroty wzrosły do 14 877 TEU.
Od samego początku w GTK dużą wagę przykładano do
tzw. logistyki wewnętrznej terminalu. Zauważono, jak wielkie znaczenie dla zleceniodawców ma dobra praca urzędów celnych, Sanepidu, służby granicznej itp. –Udało się nam przekonać te służby, że
mamy wspólny interes I że nasze sukcesy są też Ich sukcesami. To przyniosło pozytywne rezultaty, dzięki którym powstało aktualne do dzisiaj hasło: GTK-twój przyjazny port - podkreśla Krystian Klein,
prezes spółki.
W 2001 r. do terminalu zawinęło już 185 statków, liczba armatorów wzrosła do 28, a obroty-do ponad 20 tys. TEU. GTK stał się nawet hubem, dlatego że dwaj armatorzy-MISO i OOCL
przywozili do Gdańska wszystkie swoje kontenery przeznaczone do Polski i Rosji, by je następnie transportować do miejsca przeznaczenia. Potem okazało się, że statki, jakimi pływał malezyjski armator MISC,
są za duże i za drogie w eksploatacji, więc cały projekt, po 8 miesiącach, został zaniechany.
Następny rok był okresem wdrożenia systemu informatycznego i polepszania współpracy ze służbami
państwowymi. Udało się wówczas przekonać służby weterynaryjne z Gdyni, by zaczęły wydawać decyzje także w Gdańsku, bo to znacznie ułatwi życie kontrahentom i przyspieszy obsługę towarów. Wyposażenie zaś
wzbogaciło się o nowy reach stacker Kalmar i 100 t, samojezdny dźwig nabrzeżowy, który nadal wykorzystywany jest do przeładunku sztuk ciężkich czy ponadgabarytowych.
Jesienią 2003 r., do dwóch
serwisów OOCL i IMCL, dołączył trzeci - Containerships Oy -fińskiego armatora, który od 1968 r. działał na rynku short sea shipping. Była to pewna nobilitacja dla terminalu, który ustawicznie poszukiwał
nowych załadowców i przewoźników. W następnym, 2004 r., GTK wzbogacił się o 2 kolejne linie: belgijskiego armatora Delphis i litewskiego - Kursiu Linija. Przez gdańskie nabrzeże, w dużych ilościach,
przechodziły wówczas kontenery 33 linii oceanicznych. W rezultacie, terminal zanotował rekordowy w historii wzrost obrotów, do ponad 41 tys. TEU, czyli o 107%, w porównaniu z rokiem poprzednim. Warto tu
wspomnieć, że według początkowych projektów roczne obroty szacowano na 35 tys. TEU.
Te eksploatacyjne sukcesy wykazały konieczność dalszych inwestycji, w postaci rozbudowy placów składowych,
uzupełnienia niezbędnego sprzętu, a także wydłużenia, o 92 m, nabrzeża. Obecnie liczy ono 225 m i mogą tam cumować 2 statki równocześnie. Stało się to w 2005 r., ale po 3 latach okazało się, że do Gdańska
zawijają coraz dłuższe kontenerowce i nie zawsze 2 statki mogą się tam jednocześnie pomieścić.
W 2005 r. dynamika przeładunków wy-niosła 67%, rok później - 1 2%, a w 2007 r. - 1 7%. W 2006 r.
zaczął zawijać do Gdańska jeden z największych armatorów feede-rowych, Team Lines, choć jednocześnie z konkurencji odpadł Delphis oraz nastąpiło połączenie Kursiu Linija z Containerships. Ten ostatni, na
początku br., postanowił zmienić terminal i przeszedł do sąsiedniego Deepwa-ter Container Terminal, gdzie ma większe możliwości rozwojowe (a taki rozwój przewozów planuje). Faktem jest, że odejście Finów
spowodowało w GTK widoczny spadek obrotów w pierwszych miesiącach i zapewne tak będzie w całym 2008 r. Wprawdzie w kwietniu br. pojawił się już nowy armator z rosyjskim kapitałem - Delta Lines, działający
na rynku short sea shipping, ale zapewne nie zdoła on wypełnić luki, jaka powstała po odejściu Containerships. Najprawdopodobniej nie zostanie też przekroczony poziom przeładunków z ub.r., wynoszący 91
127 TEU.
10 lat funkcjonowania GTK pokazało, że pierwotne plany rzeczywistość może całkowicie zmienić. Ostatnie szacunki, mówiące o 100 tys. TEU, jako granicznym poziomie obrotów terminalu, też
mogą się nie sprawdzić. Ryszard Strzyżewicz, prezes Zarządu Morskiego Portu Gdańsk, w rozmowie z "Namiarami", wspomniał o możliwości przeniesienia GTK na drugą stronę kanału portowego, w rejon dawnego
Dworca Drzewnego, gdzie istnieją lepsze warunki rozwojowe. Przede wszystkim, nabrzeże o długości 700 m, które mogłoby pomieścić 2-3 średniej wielkości kontenerowce na raz, a rozległy teren stworzyłby
terminalowi możliwości powiększenia pojemności placów składowych oraz zbudowania nowoczesnego magazynu do formowania i rozformowywania kontenerów, czego dzisiaj brakuje. Ponadto, skomunikowanie tego
terenu z resztą kraju jest znakomite, bowiem do Trasy Sucharskiego są "dwa kroki". Pytanie: czy nie jest to tylko luźna propozycja ze strony portu? Tak czy owak, po 10 latach istnienia, musi on być
doinwestowany, by był konkurencyjny i atrakcyjny dla załadowców oraz armatorów - i nie zginął pod bokiem potężnego sąsiada zza miedzy- DCT.