Nie będzie Muzeum Morskiego na terenie szczecińskiej Łasztowni. Powodem są nieuregulowane kwestie własnościowe.
Miasto nie jest jedynym właścicielem miejsca, na którym miałoby ono swoją siedzibę. Na to, by tak się stało, potrzeba przynajmniej kilku lat.
- Muzeum Morskie bez dostępu do wody nie ma sensu. Musi
mieć swoją keję, stojące na wodzie statki, okręty czy łodzie. Główną ideą takiej placówki jest połączenie jej z wodą. Wtedy spełnić może swoją rolę. To jest szczególnie ważne dla młodzieży, która na
własne oczy powinna zobaczyć, jak to naprawdę wygląda - mówi prof. Henryk Gurgul, pomysłodawca i autor projektu muzeum.
H. Gurgul uważa, że lokalizacja tej niezwykle potrzebnej Szczecinowi i regionowi
placówki to sprawa priorytetowa.
- Szczecin przestaje być morskim portem, stocznia ma marne perspektywy, nawet uczelnie przestają pracować w tym kierunku. Mam wrażenie, że ta morskość miasta jest w
śpiączce. Trzeba się w końcu obudzić. Chciałbym, by nasi radni wybrali się choćby do niewielkiego niemieckiego Stralsundu i zobaczyli jak może wyglądać i funkcjonować takie muzeum nad wodą.
Profesor ma
prawo czuć się zawiedziony. Przed paru laty zlecono mu opracowanie programu pod nazwą "Centrum Bałtyckie". Roszady personalne sprawiły, że później nie było o nim z kim rozmawiać. Projekt wylądował w
szufladzie. Z ideą Muzeum Morskiego nad wodą "przebijał się" przez kadencje kilku prezydentów. Wydawało się, że jest blisko sukcesu...
Muzeum Morskie ma powstać na tyłach Muzeum Narodowego.
Marszałek województwa ma już na jego budowę i budowę Muzeum Przełomów około 12 milionów euro z europejskich funduszy.