W Gdańsku zboża i pasze maję zaledwie 3,8% udziału w ogólnych obrotach portu. W 2007 r. było to niewiele ponad 770
tys. t. Ich przeładunkami zajmują się różne podmioty, przy czym największy udział ma spółka Port Gdański Eksploatacja, która przeprowadza swe operacje w trzech miejscach: w Basenie Górniczym oraz na
nabrzeżach: Oliwskim i Wiślanym. Właśnie przez to ostatnie, gdzie zlokalizowane są elewatory, przechodzi najwięcej tego typu ładunków.
W I półroczu br. spółka PGE przeładowała 254 833 t, co oznacza
wzrost o prawie 20 tys. t, w stosunku do tego samego okresu ub.r. Stało się to możliwe dzięki przebudowie, wykonanej we własnym zakresie, przez spółkę, magazynów i nabrzeża, które obecnie może przyjmować
statki o nośności 50 tys. t. Takie właśnie przypływają z Ameryki Południowej, głównie z Argentyny, z ładunkami śruty sojowej, rzędu 30-40 tys. t.
Na nabrzeżu dźwigi, chwytakami, przenoszą śrutę do
zasobni krytej, skąd niewielkie 30 t barki, rozwożą ją do elewatora lub do magazynów płaskich. W rezultacie, jednorazową pojemność składową w tym rejonie nabrzeża zwiększono do 20-30 tys. t, co w zasadzie
zaspokaja potrzeby.
Śruta jest lekka, ale przestrzenna. Generalnie, od mniej więcej 2-3 lat, jest ona przywożona do Gdańska tak dużymi statkami. Najprawdopodobniej do końca br., jeżeli jesienią
zawinie więcej statków, PGE zanotuje w tej grupie towarowej lepsze wyniki, niż w 2007 r. Wszystko będzie jednak zależało od potrzeb, jakie zgłoszą producenci trzody, a także od poziomu frachtów i cen na
światowych rynkach.
Śruta sojowa to główny towar importowy obsługiwany przez PGE, choć zdarzają się również w eksporcie partie śruty rzepakowej i rzepaku, a także - głównie na wiosnę - partie
importowanej pszenicy konsumpcyjnej, ale są to raczej niewielkie ilości.
Oprócz spółki PGE, przeładunki zboża realizują jeszcze dwie inne firmy. Jedną z nich jest Baltic Malt, który należy do
niemieckiej grupy kapitałowej, zajmującej się produkcją słodu browarnianego. Kilka lat temu zbudował on słodownię w gdańskim porcie, w pobliżu nabrzeża Bytomskiego. Importowany jęczmień używany jest do
produkcji słodu, ten zaś firma sprzedaje do browarów w kraju, a rzadziej - eksportuje. W I półroczu br., przez gdańskie nabrzeże Baltic Malt, przeszło ogółem ponad 20 tys. t surowców i produktów, z czego
17 tys. t stanowił właśnie eksport.
Druga firmą, która korzysta z dwóch elewatorów gdańskiego portu, są Gdańskie Młyny i Spichlerze dr. Cordesmeyer Ltd. Sp. z o.o. W ciągu B miesięcy br.
przeładowała ona ponad 114 tys. t, z czego 109 tys. t stanowił import. - Są to wielkości porównywalne do ubiegłorocznych - powiedział Mariusz Grabala, przedstawiciel spółki.
Ok. 80 tys. t, to pszenica,
sprowadzona od kwietnia do lipca, z krajów Unii Europejskiej na potrzeby własnego młyna, który funkcjonuje na wyspie Ostrów, na zapleczu gdańskiego portu. Jako że w Polsce trwają żniwa, import przerwano,
ponieważ tańsze produkty są niemalże na zapleczu portu. Ponadto, spółka ma wystarczającą ilość surowca. Nie wiadomo zatem, kiedy zakupi dalsze partie importowanej pszenicy, choć jej podaż na rynkach
światowych jest znaczna.
Drugi elewator firma wykorzystuje do obrotu zbożem, na zlecenie obcych podmiotów, którym świadczy usługi przeładunkowe i magazynowe. Kontrahenci, co miesiąc, sprowadzają do
Gdańska ok. 18 tys. t śruty sojowej, także żyto i inne zboża, przywożąc je statkami z Unii, USA czy Brazylii - i następnie przechowują w gdańskim elewatorze.
Niestety, w gdańskim Porcie Północnym nie
udał się, przed laty, projekt budowy, przez zagranicznego inwestora, wielkiego terminalu zbożowo-paszowego, którego roczne obroty miały sięgać kilku milionów ton. Pozostały jedynie fragmenty
infrastruktury, z ogromnym magazynem. Ale czy posłużą one do rozwoju potencjału przeładunkowego tej grupy towarowej -trudno powiedzieć.