Sprzed bramy stoczni 18 września ulicami Szczecina ma wyruszyć wielka demonstracja w obronie zagrożonych miejsc pracy nie
tylko w tym zakładzie, ale także w innych dużych przedsiębiorstwach w regionie. Związkowcy chcą, by petycję w tej sprawie odebrał od nich osobiście premier Tusk.
Podczas wczorajszej konferencji
prasowej Mieczysław Jurek, przewodniczący zachodniopomorskiej "Solidarności", zarzucił, że wszystkie podejmowane przez rząd próby uratowania stoczni zakończyły się fiaskiem. - Postulujemy możliwość
przedłużenia specustawy i przeprowadzenia w nowy sposób przetargów. Chcemy, aby nie było takiej możliwości, żeby pan minister Grad i jego urzędnicy ogłosili klęskę swoich przedsięwzięć. Chcemy, żeby pan
premier powołał zespół fachowców ze Szczecina i Gdyni, żeby mogły się w to również włączyć samorządy - wylicza.
Związkowcy chcą, by premier zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią zdymisjonował ministra
skarbu Aleksandra Grada. Domagają się także przedłużenia osłon dla zwolnionych stoczniowców, którym półroczne wypłaty świadczeń najpóźniej skończą się w listopadzie. - Komisja Europejska nie ma powodów,
żeby nie zgodzić się na przedłużenie działania specustawy. Skoro stocznia nie produkuje, nie stwarza konkurencji dla innych firm, będzie możliwość uzyskania pozwolenia na inną, korzystniejszą formę
sprzedaży - uważa Krzysztof Fidura, szef stoczniowej "S" w Szczecinie.
Związkowcy liczą, że 18 września do Szczecina przyjedzie premier Tusk, któremu chcą osobiście przekazać swoją petycję.
Zapowiadana przez nich demonstracja ma jednak zgromadzić nie tylko stoczniowców, ale także pracowników innych zakładów w regionie, w których zagrożone są miejsca pracy, m.in. ZCh Police, Grupy
Energetycznej ENEA i portu. Według Ryszarda Hatylaka, wiceszefa portowej "S", w portowym zarządzie oraz spółkach przeładunkowych i technicznych pracę ma stracić ok. 100 osób.
Mieczysław Jurek
zapowiedział, że w proteście nie będą brali udziału żadni politycy, gdyż zbyt mało zrobili w sprawie stoczni. - Nasza decyzja jest konsekwencją braku odpowiedzi ze strony premiera. To rząd nas do tego
zmusza - twierdzi przewodniczący.
Wczoraj konferencję w sprawie stoczni zorganizował też zachodniopomorski SLD, które chce wyjaśnienia sprawy nieudanej sprzedaży stoczni na najbliższym posiedzeniu
Sejmu. Sojusz domaga się też natychmiastowego odwołania ministra Grada i przeprowadzenia ponownej sprzedaży stoczni pod nadzorem nowego szefa MSP. - To była wielka mistyfikacja. Założenia, plany,
obietnice nie zostały zrealizowane ani w jednym procencie. Pan Grad nie ma alternatywnych rozwiązań, które mogłyby uratować miejsca pracy w Szczecinie, Gdyni i Poznaniu - uważa poseł Stanisław Wziątek.
Zarządca kompensacji stoczni rozpoczął procedurę, która ma doprowadzić do przejęcia 8 mln zł wadium wpłaconego w przetargu przez niedoszłego stoczniowego inwestora - Stichting Particulier Fonds
Greenrights. Niepokój wzbudziły jednak informacje o tym, że przed wydaniem zgody na przedłużenie działania specustawy, KE zwróciła się do polskiego rządu o dodatkowe informacje. Jej pytania dotyczą m.in.
składników majątku stoczni, które znowu mają być wystawione na sprzedaż.
Zdaniem Macieja Wewióra, rzecznika prasowego MSP, nie ma w tym jednak nic niezwykłego. - To normalne, że pani komisarz Kroes
chce mieć pełny obraz i wyjaśnić pewne kwestie przed podjęciem decyzji - twierdzi rzecznik.