Podczas wczorajszego spotkania ze związkowcami ze Stoczni Szczecińskiej Nowej premier Tusk zadeklarował, że postara się
przekonać szefów rządów i unijnych komisarzy do zgody na udzielenie stoczniom dodatkowej pomocy publicznej.
- Premier powiedział, że podczas spotkań z unijnymi przywódcami i komisarzami będzie starał
się ich przekonać, żeby wyrazili zgodę na pomoc publiczną dla stoczni - relacjonował nam Jacek Kantor, przewodniczący S80 SSN. - Jak się dowiedzieliśmy, jej wysokość jest podstawową przyczyną, dla
której KE jest niechętna planom restrukturyzacyjnym stoczni. Tymczasem obecnie pompuje się miliardy dolarów publicznych pieniędzy dla ratowania prywatnych banków. W tej sytuacji byłoby głupotą
doprowadzenia do upadłości Stoczni Szczecińskiej z tego powodu. Część kredytów pobranych przez firmę i jej pracowników nie zostałaby spłacona, co dodatkowo obciążyłoby banki - ocenia związkowiec.
O
tym, że zaangażuje się w ratowanie stoczni, premier mówił też wczoraj dziennikarzom. - Rząd podejmie wszystkie możliwe działania, aby stocznia szczecińska produkowała statki i mogła konkurować na
światowych rynkach - deklarował Donald Tusk.
Związkowcy umówili się z rządem, że na bieżąco będą informowani na temat postępów rozmów z KE w sprawie stoczni. We wtorek mają zdecydować o dalszych losach
zawieszonej przez nich demonstracji na ulicach Warszawy.
Z informacji podanych wczoraj przez PAP wynika, że KE na swoim najbliższym środowym posiedzeniu nie będzie decydować w sprawie polskich stoczni.
Komisarz Danuta Huebner oceniła, że nie wie, jakiej decyzji można się spodziewać.
- W każdej sytuacji jest szansa. Nawet decyzja negatywna, oznacza konieczność dokonania w procesie inwestycyjnym
takich kroków, które pozwolą nam mieć dobrze funkcjonujący przemysł stoczniowy w Europie - oceniła. Huebner uważa, że zgoda KE na ratowanie banków z publicznych pieniędzy, nie wpłynie na bardziej
elastyczne podejście do pomocy dla stoczni, gdyż ta pierwsza to doraźna pomoc ratunkowa (powinna być zwrócona w ciągu 6 miesięcy), a stoczniom udziela się zupełnie innej pomocy strukturalnej.
List z
apelem o uratowanie stoczni ma dziś przekazać w Brukseli 9 radnych sejmiku województwa zachodniopomorskiego. Do lobbowania na rzecz stoczni socjalistycznych eurodeputowanych mają natomiast przekonywać w
stolicy UE działacze SLD. List z prośbą o spotkanie do unijnej komisarz ds. konkurencji Neelie Kroes przesłał też wczoraj przewodniczący "Solidarności" Janusz Śniadek.
Wczoraj na nowo odżyły w
Szczecinie kontrowersje dotyczące zakończenia piątkowego protestu głodowego przez jednego ze stoczniowców - Zbigniewa Wysockiego. W komunikacie prasowym na ten temat Biuro Prasowe Wojewody podało:
"Zachodniopomorski Urząd Wojewódzki opuścił w towarzystwie służb medycznych i policji, spod budynku odjechał prywatnym samochodem".
Zdaniem związkowców, ta sytuacja wyglądała jednak inaczej. - Około
godz. 20 pan Wysocki został siłą zmuszony przez siły policyjne i inne służby do wyjścia z budynku Urzędu Wojewódzkiego. To nie była jego decyzja, że przerwał protest głodowy. Złożymy w tej sprawie
oświadczenie do pana wojewody - zapowiada Jacek Kantor.