Protestujący od kilku miesięcy przeciwko zbyt niskim płacom związkowcy z Urzędu Morskiego w Szczecinie jadą dziś do
Warszawy na spotkanie z wiceminister infrastruktury Anną Wypych-Namiotko. Mają nadzieję, że uzyskają obietnicę podwyżki, ale nie liczą na zdecydowany przełom w tej sprawie.
W spór zbiorowy z
dyrekcją szczecińskiego Urzędu Morskiego związki zawodowe weszły w czerwcu tego roku. Na początku sierpnia dołączyły do nich kolejne trzy organizacje związkowe działające w urzędzie. Przed wejściem do
Czerwonego Ratusza, w którym mieści się Urząd Morski, pojawiły się też wtedy flagi i transparenty z hasłami protestu. W stanowisku przesłanym dyrektorowi urzędu związkowcy domagali się podwyższenia płac o
41 procent (900 zł brutto) w tym roku i pisemnych gwarancji 60-procento-wej podwyżki w 2009 roku. Chcieli też, żeby skończyło się płacowe rozróżnianie pracowników urzędu na dwie grupy: służbę cywilną (337
osób) i pozostałych tzw. niemnożnikowych (255 osób). Za niewystarczające uznali podwyżki przyznane przez Ministerstwo Infrastruktury z wyrównaniem od początku roku.
Od tamtej pory niewiele w tej
sprawie się zmieniło. Związki nadal pozostają w sporze zbiorowym i domagają się podwyżek płac, które przeciętnie wynoszą ponad 1000 zł mniej od sięgającej około 3 tys. zł brutto średniej pensji w
administracji. Według oceny związkowców, około połowy pracowników ma płacę niewiele wyższą od minimalnej, czyli 1126 zł brutto, co czyni ich prawdopodobnie najgorzej opłacanymi urzędnikami w kraju.
Dziś w sprawie postulatów płacowych związkowcy ze szczecińskiego Urzędu Morskiego, wraz ze swoimi kolegami z urzędów w Gdyni i Słupsku, mają rozmawiać w Warszawie z wiceminister infrastruktury Anną
Wypych-Namiotko.
- Nie mamy zbyt dużych oczekiwań co do wyników tego spotkania. Po jego zakończeniu podejmiemy decyzję co do ewentualnych dalszych form protestu -wyjaśnił Konrad Klimek, przewodniczący
Związku Zawodowego Pracowników Urzędu Morskiego w Szczecinie.