- Cierpliwie czekamy pełni ufności, że decyzja będzie pozytywna, ale odpowiedzialni ludzie muszą rozważać
wszystkie opcje - podczas wczorajszej wizyty w Stoczni Szczecińskiej Nowej mówił minister skarbu Aleksander Grad. Jego zdaniem, decyzji Komisji Europejskiej w sprawie przygotowanego przez Mostostal
Chojnice programu restrukturyzacyjnego zakładu można się spodziewać w ciągu kilku dni.
Więcej optymizmu wykazywał Zbigniew Urbaniec, wiceprezes koncernu KEM, do którego należy Mostostal Chojnice. -
Byliśmy przyjęci na konsultacje w Brukseli. Z przebiegu tych rozmów wynoszę przekonanie, że program w podstawowych założeniach jest akceptowany.
Prezes podkreślał, że podstawowym założeniem tego
programu jest osiągnięcie w ciągu 2, 3 lat trwałej rentowności przez stocznię. Konieczna do tego ma być restrukturyzacja zatrudnienia. - Zakład będzie podzielony na kilka niezależnych podmiotów i
chociażby z tego powodu załoga będzie musiała zmienić swoje stanowiska pracy lub kwalifikacje. Zgodnie z decyzją Komisji Europejskiej, w czerwcu przyszłego roku będziemy musieli zamknąć jedną z trzech
pochylni, co - mówiąc wprost - powinno oznaczać zmniejszenie zatrudnienia o jedną trzecią. Nasze działania idą w tym kierunku, żeby załoga utrzymała miejsca pracy w stoczni i zakładach z nią kooperujących
- zadeklarował Zbigniew Urbaniec.
Spotkaniem z ministrem i przedstawicielami inwestora są jednak rozczarowani związkowcy ze stoczni. - Minister Grad nie powiedział nam nic nowego. Liczyliśmy, że po
złożeniu programu restrukturyzacyjnego poznamy jego część dotyczącą pracowników, ale tak się nie stało - mówił Jacek Kantor, przewodniczący Solidarności ’80 w SSN.
Według szacunków ministra
Grada, Mostostal wraz ze współpracującą z nim norweską stocznią Ulstein wniesie do stoczni ok. 900 mln zł, m.in. w postaci: kapitału zakładowego, kredytów kupieckich i oszczędności pozyskanych na
renegocjacjach nierentownych kontraktów na budowę statków. Wśród nowo utworzonych podmiotów najważniejsza ma być wspólna spółka obu inwestorów, która będzie przygotowywać główne sekcje statków i
podstawowe konstrukcje stalowe. Ma ona mieć najwyższe zatrudnienie i otrzymać największe inwestycje. Przedstawiciele Mostostalu zadeklarowali, że po dokończeniu nierentownych kontraktów w stoczni chcą
produkować zaawansowane technologicznie jednostki, jak chemikaliowce czy promy samochodowo-towarowe. Ulstein ma tu natomiast budować statki do obsługi platform wiertniczych.
- Podjęliśmy decyzję, że
nazwa i logo Stocznia Szczecińska nie mogą zniknąć. Ten zakład ma olbrzymią tradycję - mówił Zbigniew Urbaniec.