Stocznia szczecińska dostanie 400 mln zł dofinansowania, które będzie przeznaczone przede wszystkim na pokrycie
nierentownych kontraktów na statki z poprzednich lat - zdecydował wczoraj rząd. Nie wiadomo jednak, czy zgodzi się na to Komisja Europejska, która w piątek ma otrzymać ostateczną wersję programów
restrukturyzacyjnych stoczni.
Dodatkowa pomoc publiczna dla Stoczni Szczecińskiej Nowej ma zostać przekazana przez podwyższenie jej kapitału zakładowego. Z pieniędzy tych pokryta będzie część strat
stoczni wynikających z nierentownych kontraktów. Po ich renegocjacjach z armatorami resort skarbu szacuje obecnie tę stratę na poziomie ponad 800 mln zł. Jego szef Aleksander Grad wielokrotnie powtarzał,
że bez tego dofinansowania niemożliwe będzie znalezienie inwestora zainteresowanego zakupem stoczni.
- To dobra dla nas wiadomość - ocenia Krzysztof Fidura, wiceprzewodniczący "Solidarności" w
SSN. - Jest jednak pytanie, czy zaakceptuje to Komisja Europejska. Trzeba teraz zrobić wszystko, żeby nie uznała ona tego za niedozwoloną pomoc publiczną.
Rząd zdecydował też wczoraj o
dokapitalizowaniu stoczni gdyńskiej i gdańskiej kwotą prawie 835 mln zł. Pieniądze na pomoc dla stoczni mają pochodzić z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców, środków Agencji Rozwoju Przemysłu oraz
ewentualnie z akcji innych przedsiębiorstw należących do Skarbu Państwa.
- Na tym etapie jeszcze nie rozstrzygamy, jakich spółek - powiedział PAP minister Grad.
Dziś w Brukseli ma się odbyć
spotkanie z udziałem inwestorów zainteresowanych zakupem stoczni oraz odpowiedzialnego za stocznie wiceministra Zdzisława Gawlika. Na czwartek zaplanowane jest ostatnie spotkanie w Ministerstwie Skarbu
Państwa, a w piątek, czyli w ostatnim dniu terminu, inwestorzy będą musieli przesłać gotowe programy restrukturyzacyjne do Komisji Europejskiej. Od jej decyzji ma zależeć, czy resort skarbu będzie mógł
podpisać umowy prywatyzacyjne stoczni i przekazać im przyznaną wczoraj pomoc publiczną. Jeśli KE nie zaakceptuje programów, stocznie zostaną zmuszone do oddania udzielonej im ostatnio pomocy publicznej,
co w praktyce będzie oznaczać ich upadłość.
Wczoraj się okazało, że planowana pierwotnie na 15 września w Brukseli demonstracja związkowców z Pomorza Zachodniego odbędzie się dzień później. Do ok. 150
manifestantów z naszego regionu mają dołączyć na miejscu związkowcy z branży metalowej z innych krajów Europy.
Poza możliwością negatywnych dla ich firmy rozstrzygnięć w Brukseli, związkowcy
obawiają się też ewentualnych niekorzystnych dla pracowników zapisów w programie restrukturyzacyjnym. Dla SSN przygotował go Mostostal Chojnice, który ma przejąć zakład wspólnie z norweską stocznią
Ulstein. Liczą, że uda im się wyjaśnić tę sprawę podczas zaplanowanego na 17 września spotkania w Szczecinie z udziałem ministra Grada.
- To, co zostało zapisane w programie restrukturyzacyjnym
stoczni, będzie realizowane przez inwestora pod nadzorem Unii Europejskiej. Niestety, wbrew wcześniejszym deklaracjom minister nie chce nam przedstawić szczegółów tego programu i znamy tylko jego ogólne
założenia. Na to nie możemy się zgodzić. Tylko na tej podstawie będziemy mogli powiedzieć inwestorowi, jakie są nasze oczekiwania dotyczące spraw pracowniczych - podkreśla Krzysztof
Fidura.